Liczy się każdy człowiek
Kiedy Apollos znajdował się w Koryncie, Paweł przeszedł okolice wyżej położone, przybył do Efezu i znalazł jakichś uczniów. Zapytał ich: «Czy otrzymaliście Ducha Świętego, gdy przyjęliście wiarę?» A oni do niego: «Nawet nie słyszeliśmy, że istnieje Duch Święty». «Jaki więc chrzest przyjęliście?» - zapytał. A oni odpowiedzieli: «Chrzest Janowy». «Jan udzielał chrztu nawrócenia, przemawiając do ludu, aby uwierzyli w Tego, który za nim idzie, to jest Jezusa» - powiedział Paweł. Gdy to usłyszeli, przyjęli chrzest w imię Pana Jezusa. A kiedy Paweł włożył na nich ręce, Duch Święty zstąpił na nich. Mówili też językami i prorokowali. Wszystkich ich było około dwunastu mężczyzn. (Dz 19,1-7)
Znamienny jest ten szczegół opisany w Dziejach Apostolskich, że wydarzenie dotyczyło około 12 mężczyzn. Św. Paweł głosił Dobrą Nowinę zarówno tłumom, jak i garstce osób. To nam pokazuje, że dla Boga ważny jest każdy człowiek i posyła swoich uczniów, aby szukali nawet jednej zagubionej czy potrzebującej owcy. W czasach, gdy tak wielu ludzi odchodzi z Kościoła, staje się to wyjątkowo ważne. Masowe akcje ewangelizacyjne zostały ograniczone z racji obostrzeń epidemicznych, ale też zainteresowanie nimi spadło. Jezus pomimo zmieniających się okoliczności jak zawsze pragnie ratować człowieka i wychodzi mu na spotkanie poprzez swoich uczniów. Św. Paweł nie tylko głosił w Efezie, ale także posługiwał charyzmatycznie, do czego również jesteśmy wezwani. Mamy ukazywać moc Ducha Świętego, który prowadzi człowieka do nawrócenia.
Doświadczyć miłości Boga
Ojciec Józef Kozłowski w swojej książce Duch Święty w działaniu tak określał Jego rolę w naszym życiu: Działanie Ducha Bożego zmierza w kierunku zerwania zasłony, która spoczywa na ludzkiej twarzy (por. 2 Kor 3,14nn). On ukazuje Boga jako Tego, który odwiecznie i do końca umiłował człowieka. Może to zrobić lepiej niż ktokolwiek inny, bo przecież Duch Boży przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego. Duch daje świadectwo, że Bóg jest najlepszym Ojcem. Kocha swoje dzieci i obejmuje je swoim ojcowskim wejrzeniem. Człowiek zwiedziony w raju przez szatana ma w swojej naturze nieufność względem Boga, zakorzenioną obawę przed Jego planem na ludzkie życie. To kłamstwo niczym zasłona oddziela nas od Niego, dlatego Duch Święty daje nam doświadczyć tej odwiecznej miłości, abyśmy poznali, że jesteśmy umiłowanymi dziećmi Boga. W tym momencie odkrywamy, że jedynie w Nim jest nasze szczęście i całkowite spełnienie.
Potrzeba uzdrowienia
Pan Jezus, chodząc po ziemi, czynił wiele cudów: uzdrawiał chorych, uwalniał opętanych, wskrzeszał umarłych. To były znaki potwierdzające Jego synostwo Boże. Zawsze podkreślał, że nie działa sam, tyko jest z Nim Ten, który Go posłał - Ojciec. Znaki te były także spełnieniem proroctw mesjańskich: Ja, Pan, powołałem Cię słusznie, ująłem Cię za rękę i ukształtowałem, ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności (Iz 42,6-7). Gesty miłosierdzia względem cierpiących objawiały współczujące Serce Jezusa i prowadziły do wewnętrznego poruszenia osób, których to dotyczyło bezpośrednio lub byli świadkami tych wydarzeń. Swoją działalnością, obejmującą zarówno nauczanie, jak i czynną miłość względem potrzebujących, Jezus odsłaniał przed współczesnymi sobie nową rzeczywistość, uczył patrzeć na świat i bliźnich Bożymi oczami. W naszych czasach podobnie dobija się On do ludzkich serc, które często są zamknięte w sobie na skutek zranienia przez grzechy własne lub cudze i niezdolne do przyjęcia orędzia miłości Bożej. Dlatego poprzez posługę charyzmatyczną swoich uczniów objawia moc Ducha Świętego w darze uzdrowienia wewnętrznego. Jak podkreślał o. Kozłowski: Poprzez działanie daru Ducha Świętego, jakim jest uzdrowienie, jesteśmy świadkami dalszych uzdrowień. Szczególnie ważne wśród nich są uzdrowienia duszy, o których nie możemy zapomnieć. Przypomina nam o tym Duch Święty, czuwając nad tym, aby znak zbawienia w postaci nowego życia uzdrowionej osoby jak ziarno rozwinął się w potężne drzewo. Życie w Duchu wzięło już swój początek, teraz zaś zadaniem chodzenia w Duchu jest wydanie godnego owocu nawrócenia (Duch Święty w działaniu).
Potrzeba uwolnienia
Czasem człowiek nie jest zdolny do przyjęcia miłości Bożej z powodu uwikłania w grzeszne sytuacje, z których nie potrafi się sam uwolnić. Posługa charyzmatyczna wprowadza nas w bardziej świadomą walkę ze złem. Konfrontując się z problemami osób, które cierpią z powodu różnorakich zniewoleń, jesteśmy wezwani do udzielenia im pomocy duchowej. Tak jak nie możemy przejść obojętnie wobec potrzebującego człowieka, który doświadcza zagrożenia z powodu choroby, niebezpieczeństwa utraty zdrowia czy nawet życia, gdy na przykład ulegnie wypadkowi, albo też załamaniu psychicznemu z powodu utraty kogoś bliskiego czy choćby z powodu bankructwa swojej firmy, tak samo nie możemy przejść obojętnie wobec zagrożenia ze strony złego ducha i jego działania przeciwko człowiekowi (Duch Święty w działaniu). Dokładnie tak postępował o. Józef Kozłowski, poprzez którego posługę względem bliźniego potężnie działała moc Ducha Świętego we wszystkich wymienionych przez niego rodzajach wyzwań. Uwolnienie staje się znakiem królestwa Bożego. „Nie w słowie, lecz w mocy przejawia się królestwo Boże” (1 Kor 4,20) – zapewnia nas św. Paweł . Moc ta nie jest z nas, ale z Pana. Udziela się poprzez charyzmat mocy dany w Duchu Świętym. Nikt z ludzi nie ma sam w sobie mocy do pokonania zła, do zwyciężenia ducha złego i przewrotnego. Może tego dokonać i de facto dokonał Bóg w Chrystusie Jezusie (por. J 16,33) (Duch Święty w działaniu).
Nie zatrzymać się w drodze
Patrząc na współczesną sytuację wielu ludzi, można zauważyć, że coraz bardziej oddalają się oni od Boga i zanurzają się w sprawach doczesnych, zmysłowych, a co gorsza dają uwodzić się złemu i zaczynają znajdować wręcz upodobanie w ciemnościach duchowych. Najbardziej przejawia się to w szeroko pojętej kulturze. Dlatego w ewangelizacji będziemy napotykać na coraz większą obojętność lub wręcz opór i musimy być na to przygotowani. Nasze życie i posługiwanie musimy całkowicie oprzeć na Bogu jak na skale. Nie dajmy się też zwieść, że w tych trudnych czasach możemy sami coś zdziałać. Przeciwnie, trzymajmy się wspólnot, aby nas zło nie pokonało. Pomoc w podjęciu drogi chodzenia w Duchu Świętym przychodzi na modlitwie poprzez czerpanie ze źródeł zbawienia, w postaci Sakramentów świętych, życia we wspólnocie Kościoła, ale bynajmniej w nich się nie wyczerpuje. Znana jest nam pomoc udzielana przez innych ludzi, kierowników duchowych, siostry i braci pomocnych nam w walce o zwycięstwo Bożej miłości w świecie (Duch Święty w działaniu).
Pan Jezus zapowiedział swoim uczniom, że nadejdą trudne czasy: Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą; a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony (Mt 24,11-13). Dlatego żyjmy zdrową nauką Kościoła i jego sakramentami, radujmy się wspólnotową modlitwą uwielbienia, a nie ustaniemy w drodze.
Dagmara Krzyżanowska
Czytelnia
Polecane artykuły
Pokusa zniechęcenia
Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe. (Mt 26,41) Uczeń ...
Święty na nasze czasy
Niezbadane są drogi, którymi Bóg prowadzi swoich świętych nie tylko za ich życia. Kanonizowany 5 czerwca tego roku ...