Zachwycona Bogiem

- No i gdzie ten maluch się podział? – Stefek rozglądał się, ale nigdzie nie dostrzegał płowej główki młodszej siostrzyczki. Ich miasto było tak intrygujące (malownicze kamieniczki, koty wylegujące się na schodach, kwiaty wiszące w oknach, rzeźbione okiennice, pranie wywieszone na sznurach, spieszący gdzieś ludzie, rozprawiający między sobą kupcy czy rzemieślnicy…), że droga od starszej siostry, Bonawentury do domu rodzinnego zajmowała im zawsze zbyt wiele czasu. Oczywiście, że nie byli głodni – siostra lubiła rozpieszczać najmłodsze rodzeństwo łakociami – ale nie chciał wysłuchiwać narzekania mamy, gdyby spóźnili się na kolację. Trudno, cofnie się ze dwie uliczki, tam, gdzie szli… No i masz! Stoi krasnal pod kościołem, zadziera głowę i śmieje się do siebie, a on się zamartwia! Podbiegł szybko i potrząsnął ramieniem siostrzyczki:
- Kaśka!
- Stefku, ty też to widzisz?
- Co? Nic nie widzę, przestań się wygłupiać! Idziemy i masz się mnie trzymać, bo się spóźnimy. Chcesz, żeby mama znowu krzyczała?
Mała Kasia zrobiła podkówkę, bo obraz, który widziała na niebie, zaczął się zacierać. Posłusznie pobiegła za bratem, pochlipując, że wszystko się skończyło.
Nie spodziewała się, że teraz dopiero się zacznie…
Zachwycenie
Katarzyna rodzi się w 1347 roku w Sienie jako 24 dziecko Jakuba Benincasy, farbiarza, i jego żony, Mony Lapy. Ponieważ jej siostra bliźniaczka, Joanna, w kilka dni po urodzeniu umiera (jak jedenaścioro innych dzieci), więc rodzice drżą o jej życie – jednakże sakrament chrztu świętego dodaje sił maleństwu. Choć jej mamie brakowało pokarmu przy ostatnich dzieciach – tym razem tak się nie dzieje. Dziewczynka rośnie, szybko stając się ulubienicą starszego rodzeństwa i przyjaciół rodziny. Taka w oczach wszystkich była pełna wdzięku i taka rezolutna, że matka z trudnością potrafiła utrzymać ją w domu. Każdy z sąsiadów i krewnych chciał ją mieć u siebie, by słuchać jej rozumnych szczebiotów i cieszyć się jej dziecięcą wesołością. Rozczulający jest widok, gdy nauczyła się „Zdrowaś Mario” i, wspinając się mozolnie po schodach ojcowskiej kamienicy, na każdym niemal stopniu powtarza „Pozdrowienie Anielskie”. Kiedy ma sześć lat, mama posyła ją i jej starszego braciszka, Stefana, aby zanieśli coś jednej ze starszych córek, mieszkających z mężem i dziećmi w innym zakątku miasta. W drodze powrotnej zupełnie nieoczekiwanie Katarzyna otrzymuje przepiękną wizję: widzi Chrystusa zasiadającego na tronie, a przy Nim świętych Apostołów: Piotra, Pawła i Jana. Zaskoczona dziewczynka wpatruje się w niebo, by zobaczyć, jak Pan uśmiecha się do niej i błogosławi ją. Czas się dla niej zatrzymuje. Obok przechodzili na publicznej drodze ludzie, kręciły się zwierzęta, a ona, dziecko z natury lękliwe, z oczyma zwróconymi ku górze i nieruchomą głową, stała bez ruchu. Mogłaby tak stać w nieskończoność, gdyby braciszek nie potrząsnął jej ramieniem. 
Jak zostać świętą?
Poprzez to wydarzenie Katarzyna zostaje bardzo intensywnie pociągnięta ku Bogu. Jak okazać Mu miłość? Jak pójść za Nim? Gdyby była chłopcem, wszystko byłoby prostsze – zostałaby apostołem i głosiła Jego Imię. Ale co ma zrobić dziewczynka, aby zostać świętą? Przypomina jej się postać św. Marii Magdaleny, która – według legendy – 33 lata spędziła w pustelni na pokucie. Doskonale, zostanie więc pustelniczką! Pewnego ranka wstaje przed wszystkimi domownikami, zabiera ze sobą bochenek chleba  (słyszała, że niektórym pustelnikom kruk przynosił codziennie kawałek chleba, ale w razie, gdyby zapomniał…) i wyrusza na wędrówkę. Za murami miasta znajduje grotę, w której się zatrzymuje i z radością zatapia w modlitwie. Dobrze, że jest niewidoczna, bo niejedna osoba mogłaby się zdziwić, widząc… dziewczynkę unoszącą się w powietrzu! W trakcie modlitwy okazuje się jednak, że dobry Bóg chce, aby wracała do domu. Posłusznie postanawia wrócić, ale droga wydaje jej się bardzo daleka, w cudowny sposób zostaje więc przeniesiona w okolice rodzicielskiego domu. Okazuje się, że wraca na tyle wcześnie, że nikt nie zauważa jej zniknięcia – rodzina jest przekonana, że z samego rana pobiegła do starszej siostry. Tylko Stefek się obraża, że nie wzięła go ze sobą.
Bóg nie chce, aby była małą pustelniczką, ale ona i tak jest w Nim coraz bardziej zakochana. Jako siedmiolatka prosi Maryję o łaskę, aby Jezus był jej jedynym Oblubieńcem. Wzrastając w modlitwie i w praktykach pokutnych (do których potrafi też namówić kuzynostwo czy przyjaciółki), zauważa, że modlitwa o dar dziewictwa nie była tylko wytworem dziecinnych emocji – Pan rzeczywiście zaprasza ją do wyłącznej miłości. Pojawia się jednak pewien problem – otóż rodzice uznają, że nadszedł czas, aby przygotować Katarzynę do zamążpójścia. Jej delikatne uwagi, że za mąż wychodzić nie zamierza, ignorują, składając to na karb niedojrzałości dziewczynki. Wysyłają ją do starszej siostry, Bonawentury, aby ta ją trochę „wykobieciła”. Początkowo poddaje się ona zabiegom ulubionej siostry, jednak nie wkłada w nie całego serca. Co więcej, gdy wkrótce potem Bonawentura umiera w połogu, Katarzyna jest na siebie zła – zamiast gadania o fatałaszkach, mogła przecież rozmawiać z siostrą o sprawach Bożych i w ten sposób przygotować ją na śmierć, która nadeszła tak nieoczekiwanie. Tymczasem śmierć starszej córki sprawia, że rodzice jeszcze mocniej naciskają na zamążpójście Katarzyny. Co robić? W sieneńskim klasztorze dominikanów przebywa przybrany syn państwa Benincasa, o. Tomasz (kiedy wiele lat wcześniej w mieście panowała epidemia dżumy, małżonkowie, wrażliwi na krzywdę dziecka, zaopiekowali się sierotą… który po pewnym czasie odczuł powołanie kapłańskie i z wdzięcznością wstawiał się za swoją przybraną rodziną), starszy zaledwie o 10 lat od Katarzyny. Młody zakonnik doradza jej, aby ścięła włosy. Co prawda wiedzą, że wyniknie z tego burza, ale może na jakiś czas przesunie się perspektywa wyjścia za mąż. 
Burza 
Burza rzeczywiście nadchodzi. Lapa zawsze uważała, że bujne, jasne włosy (nietypowe dla śródziemnomorskiej urody) są ozdobą jej córki, tymczasem dziewczyna ścięła je dość odważnie, tuż przy skórze. Aby przymusić córkę do posłuszeństwa, matka decyduje się zwolnić służącą. Odtąd jej obowiązki musi wykonywać Katarzyna. Zostaje też jej odebrany pokój, w którym swobodnie mogła oddawać się rozmyślaniom i kontemplacji. Ma przenieść się do pokoju Stefana, a drzwi powinny być zawsze otwarte. Włosy, wbrew tobie, ci odrosną, a jeśli serce ci zapuka, to znaczy, że potrzeba ci męża. Nie będziesz miała nigdy spokoju, dopóki nie przystaniesz na nasze żądanie. O dziwo, Katarzyna poddaje się tym rozporządzeniom. Wiedziona Duchem Świętym dochodzi do wniosku, że jej serce stanowi wewnętrzną celę. Łączyć się z Bogiem może zawsze… cóż więc prostszego, niż wyobrazić sobie, że oto usługuje nie rodzicom, rodzeństwu czy czeladnikom, ale Świętej Rodzinie i Apostołom? Poza tym, ponieważ nie je posiłków z rodziną, może się umartwiać bez obawy, że ktoś to zauważy. Mimo przytyków i nieprzyjemnych komentarzy posługuje z całą cierpliwością (powie potem, że cierpliwość jest rdzeniem miłości), a Bóg powoli przemienia serca. Kiedyś, gdy przez chwilę modli się w pokoju Stefana, wchodzi tam ojciec i widzi unoszącą się nad głową córki gołębicę. Katarzyna jednak twierdzi, że nie widziała żadnego ptaka. Ojciec zachowuje te sprawy w swoim sercu, tym bardziej, że – bardziej niż żona otwarty na sprawy duchowe – nie raz jeszcze zobaczy tę scenę. Katarzyna tymczasem szturmuje niebo, prosząc o dar wytrwania w przeciwnościach. Marzy, aby nosić kiedyś habit dominikański (św. Dominik jest jednym z jej najbliższych świętych). Którejś nocy Pan pociesza ją, dając wizję wielu świętych założycieli zakonów i zgromadzeń. Spośród nich podchodzi do niej właśnie św. Dominik, niosąc w ręku habit i zapewniając ją, że go odzieje. Pokrzepiona, następnego dnia zwołuje rodzinę i wyjaśnia, że dawno już zdecydowała, że to Chrystus będzie jej jedynym Oblubieńcem. Zaznacza przy tym, że jeśli chcą, aby była dla nich służącą – jest na to gotowa. Jeśli zaś chcą ją wygnać z domu – jej Umiłowany z pewnością się o nią zatroszczy.
Odpowiedzią jest… chóralny płacz. W końcu ojciec jako głowa rodziny zarządza, aby nikt już nie przeszkadzał Katarzynie, skoro taka jest wola Boża względem jej życia. Pozwólcie jej swobodnie służyć swemu Oblubieńcowi i prosić Go za nas nieustannie. Sam też prosi córkę o modlitwę.
Katarzyna odzyskuje więc swój pokój, w którym może na powrót się modlić. Niestety, nim założy habit Sióstr od Pokuty św. Dominika (tercjarek), stoczy jeszcze niejedną walkę z matką, która nie rozumie jej stylu życia, modlitwy, umartwienia. Lapa podda się dopiero wtedy, gdy Katarzyna zapadnie na dziwną chorobę (prawdopodobnie ospę), połączoną z wysoką gorączką i wysypką na całym ciele. Choroba zresztą wydaje się być zrządzeniem Opatrzności. Otóż Katarzyna ciągle nagabuje matkę, przerażoną jej złym stanem, takimi słowami: Jeżeli pragniesz, moja kochana matko, bym była zdrowa, postaraj się, aby moja prośba o habit Sióstr od Pokuty św. Dominika została spełniona. Ta, dla świętego spokoju, mówi w końcu siostrom o pragnieniach córki. Początkowo są one nastawione negatywnie: Katarzyna jest za ładna i za młoda, do tercjarek przyjmowane są raczej kobiety dojrzałe już wiekiem, najczęściej wdowy. „Och, przyjdźcie i same zobaczcie moje biedactwo”. Do domu Benincasów wybiera się więc kilka sióstr, a zobaczywszy dziewczynę wymęczoną chorobą, stwierdzają, że jednak nie jest za piękna, za to sposób wypowiedzi wskazuje na dojrzałość duchową. Zgadzają się, wyznaczają wstępny termin obłóczyn… a Katarzyna w przeciągu kilku dni zostaje całkowicie uzdrowiona i w pełni sił przyjmuje wymarzony habit.
Na pustynię ją wyprowadzę i będę mówić do jej serca (por. Oz 2,16)
Katarzyna zostaje wyprowadzona na pustynię (por. Oz 2,16). Przez trzy lata przebywa w swoim pokoju (wychodzi tylko do kościoła), trwając na modlitwie i poście. Modli się długo w nocy, kładąc się na chwilę spać wtedy, kiedy słyszy w pobliskim kościele dzwonek wzywający zakonników do wstania na jutrznię. Przeżywa bardzo silne pokuszenia, w których ma wrażenie, że Pan ją opuścił. On jednak potem wyjaśnia, że nigdy jej nie zostawił i przez cały ten czas był w jej sercu, dodając sił w duchowej walce. Po przejściu  nocy ciemnej jej relacja z Panem pogłębi się jeszcze bardziej. W celi Katarzyny pojawiają się nie tylko święci, z którymi ma ona szczególną więź – św. Maria Magdalena, św. Dominik, św. Paweł Apostoł – i pouczają ją o prawach życia duchowego, ale przychodzi sam Jezus, aby ją prowadzić. Biograf Katarzyny, bł. Rajmund z Kapui, pisze, że ich relacja była tak zażyła, że nieraz Pan przechadzał się po jej pokoju jak najlepszy przyjaciel i wraz z nią recytował psalmy (Katarzyna była niepiśmienna, ale tak bardzo chciała modlić się oficjum, że Bóg w szczególny sposób odpowiedział na jej prośbę – rozpoznawała, co jest napisane w brewiarzu… Jednak gdyby ktoś kazał jej przeliterować wyrazy, miałaby duże trudności). Wreszcie, kiedy ma zaledwie 20 lat, otrzymuje niezwykły dar – dochodzi do jej mistycznych zaślubin z Chrystusem. Znawcy życia duchowego, jak choćby św. Jan od Krzyża, mówią, że to bardzo wysoki stopień relacji z Bogiem. Jak bardzo musiała kochać Boga ta młodziutka dziewczyna? Jak bardzo musiała być Mu wierna? Do końca życia widzi na swym palcu – niewidoczny dla innych - pierścień z diamentem i czterema perłami (diament oznaczał niewzruszoną wiarę, a perły – czystość w intencjach, mowie, myślach i uczynkach). Był on widoczny dla niej, a nie dla innych, a to po to, by troszcząc się pośród burz o zbawienie wielu i różnych dusz, pokładała całą ufność w łasce Bożej, a nie lękała się, że kiedy innych będzie wyrywać z fal, sama da się im pochłonąć. 
Nowe zadanie
Po tym wydarzeniu Pan ma dla Katarzyny nowe zadania. Kiedy pewnego dnia zbliża się godzina południowa, zachęca ją: Idź już, bo jest czas posiłku i twoi domownicy udają się do jadalni. Idź i bądź z nimi, a potem do mnie wrócisz. Katarzyna gwałtownie protestuje. Czyżby obraziła czymś swego Oblubieńca, że nie chce już z nią przebywać? On tymczasem cierpliwie tłumaczy jej, że chce, aby w wierze niosły ją dwa skrzydła: miłości Boga i bliźniego, aby była zarówno słuchającą Marią, jak i działającą Martą. Przypomina jej, że jako dziecko chciała być apostołem i głosić Jego Imię. Chciałby więc, aby dzieliła się tym, co od Niego otrzymała i stała się matką duchową dla wielu: najsłodsza córko, godzi ci się wypełnić wszelką sprawiedliwość, byś nie tylko dla siebie, lecz także dla innych, dzięki mojej łasce, stała się owocodajnym drzewem. Zapewnia ją, że nigdy jej nie opuści. 
Mowa Pana uspokaja serce Katarzyny, zastanawia się jednak, jak podoła temu zadaniu. Jest tylko niepiśmienną córką farbiarza, najmłodszą z gromadki rodzeństwa. Dlaczego Bóg wybiera ją, skoro sam mówił: Ty jesteś tą, która nie jest. Ja zaś jestem tym, który jest? On jednak wyjaśnia, że celowo właśnie wybiera to, co małe i słabe. W obecnych czasach rozpanoszyła się pycha u tych zwłaszcza, którzy uważają się za wykształconych i mądrych, i moja sprawiedliwość nie może dłużej tego znosić i domaga się, żeby ich upokorzyć słusznym wyrokiem. Ponieważ jednak moje miłosierdzie jest ponad wszelkie moje dzieła, na początek chcę sprawić, żeby się zbawiennie zawstydzili i upokorzyli, jak to uczyniłem z Żydami i poganami, posyłając do nich prostych ludzi, napełnionych jednak Bożą mądrością. Poślę kobiety z natury niewykształcone i słabe, lecz przeze Mnie męstwem obdarzone i Boską mądrością, aby ich upokorzyć. Jeżeli się ustatkują i uniżą, okażę im pełniejsze miłosierdzie. (…) Ja cię, gdziekolwiek będziesz, nie opuszczę, ani teraz, ani w przyszłości. Będę cię jak zwykle nawiedzał i kierował we wszystkich sprawach twoimi krokami.
Posługa ubogim
Mimo tego więc, że najchętniej zajmowałaby się modlitwą i kontemplacją, Katarzyna wyrusza do służby bliźnim. Wykonuje rożne prace domowe, a na zewnątrz opiekuje się chorymi – szczególnie takimi, którymi nikt już nie chce się opiekować – z powodu zaawansowanej choroby albo nieprzyjemnego charakteru. Jest dla nich delikatna, czuła, widzi w nich umęczonego Chrystusa. Błogosławiony Rajmund, dający przykłady wielu nadzwyczajnych charyzmatów, które objawiły się w życiu Katarzyny, często zauważa, że w jego matce duchowej w szczególny sposób uwidocznił się owoc Ducha Świętego, jakim jest cierpliwość… i że wbrew pozorom wcale nie był to zwyczajny dar. Jak tu bowiem nie stracić cierpliwości, gdy pomaga się komuś z poświęceniem, a odpowiedzią są jedynie wyzwiska i pomówienia? Jedna z podopiecznych Katarzyny oprócz tego, że notorycznie narzeka, plotkuje też na całe miasto, że ta młoda dziewczyna z pewnością nie jest dziewicą, ale po wyjściu od niej spotyka się z kochankiem. Katarzynie nie wierzą nawet współsiostry. Matka pomstuje na podopieczną, ale córka ucisza ją, przypominając częste słowa ojca, który w trudnych sytuacjach powtarzał, że Pan będzie bronił Swojej sprawy. Sama jednak czuje się bezradna. Wieczorem ukazuje się jej Oblubieniec, który trzyma w ręku dwie korony: jedną piękną, ze szczerego złotą, wysadzaną kamieniami – i drugą, cierniową. Katarzyna już wie, co robić… zawsze chciała być podobna do Tego, którego ukochała. Sięga po koronę z cierni i wciska sobie ją na głowę tak mocno, że długo jeszcze będzie czuła ból. A Pan… w niedługim czasie przemienia serce jej nieprzyjaciółki. Teraz ta będzie rozgłaszać na całe miasto, że jej opiekunka jest wręcz aniołem w ludzkim ciele. Katarzyna ma już jednak wobec tego wolność wewnętrzną. 
Pociągana przez Miłość, staje się bardzo wrażliwa na ludzką krzywdę. Prosi ojca, aby mogła dawać jałmużny z rodzinnego majątku. Poczciwy Jakub Benincasa się zgadza, jednak większość członków rodziny zamyka swoje dobra na klucz. Katarzyna dzieli się tym, co może, nieraz w tajemnicy, nocą przynosząc ubogim żywność czy odzienie. Kiedy Pan widzi, jak bardzo hojne jest jej serce, sam kilkakrotnie przybiera postać żebraka, aby zostać przez nią obdarowanym. Pewnego dnia zaś odziewa ją niewidzialną szatą – dzięki której zawsze, bez względu na pogodę, jest jej ciepło. 
Znaki
Mimo dobra, które czyni, przez wielu jest nierozumiana. Niektórzy uważają ją za dziwaczkę… bo jak można chcieć codziennie przyjmować komunię świętą (w tamtych czasach, ze względu na obawę herezji, udzielano jej rzadko), a po jej przyjęciu wpadać w długie ekstazy? Często, kiedy po mszy świętej trwa w tym stanie, jest wynoszona przez kościelnych i porzucana na ulicy (zwykle zostaje wtedy przy niej któraś z przyjaciółek z trzeciego zakonu). A jednak to, że kiedy wchodzi do kościoła, słychać, jak mocno bije jej serce, jest dla wielu znakiem; podobne też zadziwienie budzi jej post. Przyzwyczajona do umartwienia w jedzeniu, je coraz skromniej, co więcej - po spożyciu najmniejszego posiłku czuje się słabo… jak jednak wytłumaczyć to, że po przyjęciu komunii świętej wracają jej siły, jest pełna energii? W końcu przestaje spożywać cokolwiek poza Eucharystią. Błogosławiony Rajmund, wspominając w biografii świętej o tym, jak trudne to były czasy dla kościoła, ale i dla wiernych, nazywa je wprost dekadenckimi. W takim momencie dziejów Pan powołuje prostą dziewczynę, która swoim życiem mówi: „Pokochaj Boga, On sam wystarczy, On jest twoim wszystkim!”.
Pan Jezus szczególnie obdarowuje swoją umiłowaną córkę Katarzynę. Pozwala jej pić ze Swego boku, dokonuje mistycznej wymiany serc, udziela (niewidocznych dla innych) stygmatów. Powołuje ją też jednak i uzdalnia do zadań, które – jak sam mówi – będą przekraczać jej naturę. Ta, która jako dziewczynka była tak nieśmiała, że na widok czeladników ojca uciekała po schodach tak szybko, jakby nie dotykała stopni, która jako młoda dziewczyna nie chciała opuszczać własnego pokoju, zostaje posłana do świata, do osób, które w hierarchii społecznej stoją o wiele wyżej od niej. I to ona właśnie stanie się dla nich matką duchową, pokazując Chrystusa, pomagając w rozeznawaniu, zachęcając do podejmowania decyzji zgodnych z Bożą wolą.
On moje ręce zaprawia do walki (Ps 144,1)
A w walce o ludzkie dusze, odkupione Krwią Zbawiciela, Katarzyna jest bezkompromisowa. Modli się i pości do skutku, prosząc nie tylko o życie wieczne dla najbliższych (np. w intencji tego, aby jej ukochany ojciec poszedł prosto do nieba, przyjmuje bóle trwające do końca życia), ale i dla zatwardziałych grzeszników. Często dzięki jej wytrwałej modlitwie złoczyńcy otrzymują łaskę głębokiego żalu za grzechy tuż przed wykonaniem wyroku. Niektórzy proszą Katarzynę o modlitwę uwolnienia bliskich od złych duchów. Ta wzbrania się, nie czuje się na siłach, sama doświadczając ataków z ich strony. Kiedy jednak dochodzi do konfrontacji, zły duch zostaje zwyciężony – poprzez jej pokorę, miłość i dziecięce zaufanie do Chrystusa. 
Katarzyna kocha mówić o Bogu – bł. Rajmund wspomina, że w takich momentach wydaje się być o wiele młodsza, twarz jej jaśnieje, oczy błyszczą. Gdy on sam, zmęczony posługiwaniem, przysypia, słuchając jej, święta budzi go, mówiąc: „Ojcze, czy do was mówię, czy do ściany?!”. Pod koniec życia w ekstazie dyktuje Dialog o Opatrzności Bożej – słowa skierowane do niej przez Boga Ojca. Zawiera on głębokie pouczenia o prawach życia duchowego, w tym obraz życia ludzkiego jako drogi przez most – krzyż, który jednocześnie jest drogą miłości. Wielu ludzi fascynuje się słowami tej prostej dziewczyny, czasem, nie wiadomo skąd, zbiegają się tłumy, aby jej słuchać. Ojcowie Rajmund i Tomasz mają wówczas pełne ręce roboty, zaprzyjaźnione z Katarzyną tercjarki starają się przygotować im jakąś strawę czy napój (bo spowiedzi po rozmowach ze świętą trwają nieraz do późna w nocy), a ona sama wstawia się za każdym potrzebującym, aby dał się przemienić miłości Chrystusa. Są też jednak tacy, którzy z niej drwią… do czasu. Pewien rycerz podśmiewa się z Katarzyny, jednak kiedy się z nią spotyka osobiście, postanawia odbyć spowiedź z całego życia. Katarzyna wysyła go do o. Rajmunda, gdy jednak ów wraca rozradowany od konfesjonału, święta czuje niepokój. W końcu bierze wojaka na stronę i pyta, czy na pewno wszystko wyznał, czy niczego nie zapomniał. Ten zaklina się, że powiedział wszystko. Katarzyna jednak otrzymuje światło. Wymienia nazwę pewnej miejscowości. Rycerz orientuje się, że właśnie tam popełnił coś strasznego i zupełnie wymazał to z pamięci! Szybko wraca do spowiednika. Umiera jeszcze tego samego roku, jednak już pojednany z Bogiem. 
Skąd w tej prostej, niewykształconej dziewczynie takie dary? Niektórzy obawiają się herezji. Dwóch zakonników (w tym o. Gabriel de Volterra, ówczesny wielki inkwizytor) składa jej wizytę, aby udowodnić błędy teologiczne. Obydwaj zadają mnóstwo pytań, dyskutują między sobą, wyrażają wątpliwości… tymczasem Katarzyna nie odpowiada. Cierpliwie słucha. Wreszcie, gdy zmęczeni dyskursem milkną, zadaje im jedno pytanie: Cóż wam po wiedzy, z którą się tak obnosicie, skoro nie czyni was ona ani lepszymi, ani mądrzejszymi? W oczach Boga fałszywa wiedza jest głupotą. Dla o. Gabriela to jak grom z jasnego nieba. W innym przypadku wpadłby w gniew, tymczasem – postanawia zmienić swoje życie, powrócić do charyzmatu własnego zgromadzenia. Rozdaje swoje dobra ubogim i wypływa na głębię modlitwy.
Zlecił nam posługę jednania (2 Kor 5,18)
Katarzyna do końca życia pozostaje niepiśmienna, jednak, napełniona mądrością Bożą, dyktuje listy. Kiedy o. Rajmund ją poznaje, ze zdziwieniem zauważa, że Katarzyna dyktuje dwa listy na raz, nie myląc się i nie gubiąc wątków. Wkrótce jednak ktoś go informuje, że widział już ją, dyktującą sprawnie cztery pisma… Skąd potrzeba takich wypowiedzi? Otóż święta otrzymuje trudną i delikatną misję: pojednania skłóconej Florencji z papieżem, od ponad sześćdziesięciu lat przebywającym nie w Rzymie, ale w tzw. niewoli awiniońskiej. Kosztuje ją to wiele modlitwy, umartwienia, męczących wędrówek, upokorzeń… a jednak doprowadza przynajmniej do tego, że papież wraca do Rzymu. Kiedy skromna tercjarka staje przed nim i przez tłumacza zachęca: Ojczulku, wracaj do nas! Odwagi! – Grzegorz XI wciąż się waha. Katarzyna rozmawia także z osobami, które zachęcają go do pozostania w Awinionie. Kiedy wreszcie papież prosi Katarzynę, aby powiedziała mu, jaka jest wola Boża, ta zatapia się w modlitwie. Po dłuższej chwili odpowiada: Któż zna lepiej wolę Boga, niż Wasza Świątobliwość, który uczynił na początku panowania ślub, że powróci do Rzymu? Te słowa poruszają jego serce – nikt nie mógł wiedzieć o przyrzeczeniu, które dał Bogu w tajemnicy. Postanawia wrócić. Wkrótce jednak po powrocie do Rzymu umiera. Jego następcą zostaje wybrany Urban VI, człowiek porywczy i surowy. Znowu Katarzyna zostaje wysłana jako mediatorka. Z właściwą sobie kobiecą łagodnością zachęca go, aby postępował wobec osób mu powierzonych jak miłosierny ojciec. A sytuacja staje się coraz trudniejsza – to samo zgromadzenie kardynalskie wybiera drugiego papieża, przybierającego imię Klemensa VII. Katarzyna – znając słabości Urbana – mimo wszystko wspiera prawowicie wybranego Namiestnika Chrystusa, pomaga mu propagować ogłoszoną encyklikę. Doskonale zdaje sobie sprawę z trudności, jakie istnieją w XIV-wiecznym Kościele. W wizjach ogląda jego podział, ale i… przyszłą wiosnę. Doświadczając coraz większych cierpień fizycznych, ofiarowuje je za Kościół (zresztą ma wrażenie, że dźwiga go na swoich wątłych barkach). W ostatnich trzech miesiącach życia jest tak słaba, że nie może już sama dotrzeć na mszę świętą – zanoszą ją przyjaciele. Umiera 29 kwietnia 1380 roku w Rzymie, w wieku zaledwie 33 lat. 
Po jej śmierci niektóre osoby mają wizję święta w niebie - Katarzyna zostaje powitana przez Chrystusa słowami: Oto przybyła moja umiłowana córka Katarzyna! i włączona w poczet świętych dziewic, które rozpoznaje po imieniu. Ojciec Rajmund, pozostający w Genui na misji zleconej mu przez zakon, nie wie o śmierci swojej matki duchowej, jednak pewnego dnia słyszy w sercu słowa zapewnienia o szczególnej opiece i modlitwie. Dopiero po powrocie do Rzymu domyśla się, że było to przesłanie od świętej. Dowiaduje się też o wielu cudach, które w krótkim czasie wydarzyły się po jej odejściu.
W osiemdziesiąt lat później Katarzyna zostaje kanonizowana. W 1970 roku zostanie ogłoszona doktorem Kościoła, w 1999 roku – jedną z patronek Europy. 
Ciało świętej pozostaje w Rzymie, w kościele Santa Maria sopra Minerva. Kilka mniejszych relikwii można odnaleźć też w innych kościołach pod jej wezwaniem. W Sienie natomiast znajduje się jej głowa oraz palec, który… wskazuje niebo.
Renata Czerwińska
Na podstawie: bł. Rajmund z Kapui, Żywot świętej Katarzyny ze Sieny
Artykuł opublikowany w Posłanie 2/2015