Kropelka dziennie

Przestrzeń objawienia
W Księdze Ozeasza Bóg wyraża pragnienie skierowane do swojego ludu: Gdyż pragnę miłości, a nie ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń (Oz 6,6). Dlaczego Bóg tego właśnie pragnie? Poznanie Go rodzi bardzo pożądany owoc – jest to wiara i zaufanie, jest to też miłość do Niego, która jest odpowiedzią na Jego Miłość. Poznając bowiem Boga takim jakim jest, odkrywając Jego bliskość i czułość, dajemy Mu szansę zdobycia naszych serc, a także wypełnienia naszego życia głębokim pokojem, płynącym z zawierzenia Temu, który wszystko może i w którego ręku jest wszystko. Niestety, wskutek skażonej natury, a także ran nabytych przez nas w historii naszego życia, poznanie Boga - a co za tym idzie: zaufanie Mu i oddanie się Mu w miłości - jest trudne, często wiąże się z lękiem. Mamy ukształtowane w sobie różne fałszywe obrazy naszego Stwórcy i odkłamanie ich staje się zadaniem, procesem, do którego jesteśmy zaproszeni na drodze duchowego wzrostu. 
Trzeba pozwolić, by łaska i Boże Słowo przemieniały nasz umysł i serce. Słuchając Słowa, po pierwsze, poznajemy Boga. Czytając Ewangelię, widząc Jezusa, widzimy jednocześnie Ojca i „uczymy się” naszego Boga. Ale Słowo Boże ma też inną przestrzeń. Wchodząc w nią, pozwalamy, by Bóg bezpośrednio nas kształtował, by prowadził nas tak, jak chce. Jest to przestrzeń objawienia, tzn. ono w danym momencie naszego życia daje na niego konkretne światło. To jest niezwykła płaszczyzna, bo pozwala nam, żyjącym w ciele, przeżywającym codzienne trudności, a czasami poważne problemy, spojrzeć na nie w sposób nadprzyrodzony. Nogi stoją na ziemi, ale nasze oczy wznoszą się ponad nią wysoko, ponieważ są wpatrzone w Boga. Uszy słyszą różne wiadomości, które nierzadko pogrążają w lęku czy smutku, ale wewnętrzny słuch ukształtowany przez Słowo Boga odbiera Jego cichy głos: Nie bój się, tylko wierz! (Mk 5,36).
Ten cichy, delikatny głos w naszym życiu wprowadza nas w doświadczenie bliskości Boga, poznania Jego niezwykłej troski i prawdy, że u was nawet wszystkie włosy na głowie są policzone (Łk 12,7).
Wierność
To jest perspektywa, do której Bóg wzywa każdego z nas. Żeby jednak wejść w przestrzeń objawienia, konieczna jest wierność - mała kropelka dzień po dniu. Jak lekarstwo, które musimy codziennie brać, by zobaczyć uzdrowienie naszego ciała, tak wierność w słuchaniu Boga przynosi uzdrowienie naszej duszy. Wierność w rzeczach małych powoduje, że Bóg nas stawia nad wielkimi (por. Mt 25,21). Tą rzeczą małą jest np. 15 minut dziennie poświęcone na zasłuchanie w głos Pana. Mnie ten kwadrans poprowadził na głębię wiary. Kiedy rozważałam Słowo z liturgii lub prosiłam o nie Pana, odkrywałam, jak On jest blisko, jak troszczy się o mnie, jak słyszy moje myśli i na nie odpowiada, jak koi mój lęk. Poprzez swoje Słowo Bóg pociesza, rozprasza ciemności, przynosi światło na konkretne wydarzenia. Pamiętam, jak kilka lat temu, modląc się i prosząc Pana o Słowo, dostałam fragment: Niech będzie błogosławiony Pan, Bóg Izraela, bo swój lud nawiedził i wyzwolił. I wzbudził nam potężnego Zbawcę w domu swojego sługi, Dawida, zgodnie z tym, co zapowiadał od dawna ustami swych świętych proroków: że nas wybawi od naszych wrogów i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą (Łk 1,68-71). Po paru dniach zrozumiałam, że Bóg przyszedł do mnie w łasce uprzedzającej, ponieważ w mojej pracy wybuchła afera i w jej skutek stanęłam w oskarżeniu. Zarzuty wobec mnie były absurdalne, ale przestraszyłam się, bo osoba, która mnie oskarżała, była w pewnym sensie wyżej postawiona ode mnie. To słowo, które dostałam wcześniej na modlitwie, było obietnicą, więc na początku walczyłam po ludzku, ale potem złożyłam całą swoją ufność w Bogu, który sam stanął w mojej obronie i rzeczywiście wybawił mnie od moich „wrogów”. 
Jest wiele takich sytuacji, w których Bóg, widząc mój lęk lub smutek, przychodzi ze swoim Słowem, aby je rozpraszać. To mi pozwala - tak jak Jezus - spać spokojnie w łodzi, o którą biją fale, bo mój Ojciec w niebie zapewnia mnie o swojej obecności i o tym, że nic się nie wymyka Jego kontroli. Ale żeby trwać w pokoju, trzeba nieustannie powracać do tej prawdy. Nieustannie! A w tym pomaga Słowo Boga, które utrzymuje wzrok ponad różnymi trudnymi wydarzeniami - czy to w tym wymiarze „globalnym”, czy osobistym. Ono też ciągle, na nowo przekonuje o Jego bliskości i czułej miłości, a jeśli On kocha tak bardzo, to nic nie może się nam stać. 
Bóg mówi
Czasami wydaje nam się, że Bóg milczy, że wcale nie daje nam żadnego światła i wtedy porzucamy modlitwę Słowem. Do Piotra Jezus powiedział: Tego, co Ja teraz czynię, ty jeszcze nie rozumiesz, ale później to pojmiesz (J 13,7). Uczniowie, chodząc za Jezusem, nie rozumieli wielu rzeczy, które do nich mówił, czasami one były dla nich trudne, ale nie odeszli od Mistrza. Często jest tak, że nie rozumiemy od razu, ale zrozumiemy z czasem, dlatego tak ważna jest wierność i przechowywanie Słowa w swoim sercu, jak robiła to Maryja. Wierność powoduje, że wzrastamy, rozwijamy się duchowo, nasze wewnętrzne oczy otwierają się pomału. Tak jak niewidomy, którego uzdrowił Jezus, najpierw widział niewyraźnie: Widzę ludzi, jakbym patrzył na chodzące drzewa… (Mk 8,24). Teraz nie widzę, ale jak Jezus dotknie mnie kolejny i kolejny raz, będę widział wyraźniej. Jak wiele w swoim życiu tracimy przez niecierpliwość, a w życiu duchowym wierność jest czymś fundamentalnym. Wie o tym także diabeł, więc często, znając słabość naszej natury, kusi nas do niewierności, do zniechęcenia. Próbuje też oszukać, że Bóg nas nie słyszy, że nas zostawił, dlatego trzeba wziąć do ręki miecz Ducha, którym jest Słowo Boże (por. Ef 6,17).
 
 Marta Kalniuk