Połóż mnie jak pięczęć

Połóż mnie jak pieczęć
Połóż mię jak pieczęć na twoim sercu,
jak pieczęć na twoim ramieniu,
bo jak śmierć potężna jest miłość,
a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol,
żar jej to żar ognia,
płomień Pański.
Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości,
nie zatopią jej rzeki.
Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu,
pogardzą nim tylko.
     (Pnp 8,6-7)

Co człowiek odda za miłość Boga, który wydał Swego Syna na śmierć, aby na drzewie Krzyża ją pokonał i na nowo otworzył nam bramy raju? Za miłość odpłacić się można jedynie miłością, za wszystko trzeba ofiarować wszystko. 
W Pieśni nad pieśniami rozwój relacji, jaki dokonuje się między Oblubieńcem a oblubienicą, znajduje swój punkt kulminacyjny w hymnie o miłości. Dusza pociągnięta łaską wkracza na drogę poznawania Boga i coraz głębszego rozmiłowywania się w Nim. Przeżywa ona szereg etapów, na których doświadcza oczyszczenia z tego, co odwodziłoby ją od celu, jakim stało się dla niej ciągłe przebywanie z Umiłowanym. 
Nie patrzcie na mnie, żem śniada, że mnie spaliło słońce (1,6). Człowiek w świetle Bożej miłości widzi własną nędzę, grzeszną naturę, skłonną do upadku. Nie poprzestaje jednak na analizowaniu swojej przeszłości, lecz po zakosztowaniu miłosierdzia względem siebie rozpoczyna marsz po wieniec zwycięstwa, jakim jest posiadanie Boga w wieczności, a już tutaj - dążenie do zjednoczenia z Nim. To, co pomaga duszy pokonywać własne ograniczenia, przechodzić żmudny proces uzdrowienia wewnętrznego, czasem połączonego z koniecznością uwolnienia, jest nieustanne wpatrywaniem się w Oblubieńca. Zaiste piękny jesteś, miły mój, o jakże uroczy! (1,16). Tylko On godzien jest ciągłej kontemplacji pełnej zachwytu, a nie przesadne wpatrywanie się w swoje rany zadane nam przez grzechy własne lub cudze, które odwodzić może nas latami od przedmiotu naszej miłości. Uwaga skoncentrowana na Oblubieńcu porywa nas jak powiew wiatru ku odległym duchowym horyzontom, których nie znamy, ale odnajdujemy ich przedsmak. 
Posilcie mnie plackami z rodzynek, wzmocnijcie mnie jabłkami, bo chora jestem z miłości (2,5). Dusza przeniknięta miłością Bożą z powodu nieumiejętności przebywania z Nim pośród codziennych obowiązków doświadcza bolesnych stanów, czując się jak człowiek chory, bo traci apetyt na rzeczy światowe, przemijające, a ogarnięta zostaje pragnieniem posiadania samego Boga i smak odnajduje jedynie w tym, co Jego bezpośrednio dotyczy. 
Cicho! Ukochany mój! Oto on! Oto nadchodzi! Biegnie przez góry, skacze po pagórkach. Umiłowany mój podobny do gazeli, do młodego jelenia (2,8-9). Oblubienica przeżywa wiele pięknych momentów zetknięcia duszy ze swoim Oblubieńcem, które coraz bardziej rozpalają ją i uzdalniają do miłowania. Zostaje też ugruntowana w poznaniu własnej tożsamości, która objawia się w relacji do Niego: Mój miły jest mój, a ja jestem jego (2,16). 
Na łożu mym nocą szukałam umiłowanego mej duszy, szukałam go, lecz nie znalazłam (3,1). Gdy dusza nabiera stałości w swym dążeniu do zjednoczenia z Bogiem, pojawiają się bolesne doświadczenia pozornego opuszczenia. Dzieje się to coraz częściej i wystawia miłość oblubienicy na próbę. Spotkali mnie strażnicy, którzy obchodzą miasto, zbili i poranili mnie, płaszcz mój zdarli ze mnie strażnicy murów (5,7). To mogą być zarówno wewnętrzne zmagania, ale często także trudności mające źródło w konfrontacji z otaczającym światem. Dusza rozmiłowana w Bogu przechodzić je musi zwycięsko, bo wie, że na tej drodze nie ma odwrotu.
Miły mój zszedł do swego ogrodu, ku grzędom balsamicznym, aby paść [stado swoje] w ogrodach i zbierać lilie. Jam miłego mego, a mój miły jest mój, on [stado swoje] pasie wśród lilii (6,2-3). Oblubienica rozumie, że nie może domagać się odczuwania Jego namacalnej niejako obecności, bo On ma wiele dusz zgromadzonych w Kościele, gdzie pasie je poprzez sakramenty. Przyjmuje zmieniającą się formę przebywania z Nim i jeszcze raz wyznaje swoją bezwarunkową miłość.
Kimże jest ta, która świeci z wysoka jak zorza, piękna jak księżyc, jaśniejąca jak słońce,
groźna jak zbrojne zastępy?
(6,10). Jak wiele przed nią, ma przed sobą wzór doskonałej Oblubienicy i uczennicy Pańskiej. Ona dyskretnie wspiera ją w wysiłkach podobania się Bogu.
Pójdź, mój miły, powędrujemy w pola, nocujmy po wioskach! (7,12). Po latach duchowych zmagań, walk dusza wewnętrznie oderwana od tego, co przemijające, a nadto od siebie samej, niczego innego nie pragnie, jak być z Oblubieńcem na każdych warunkach, jakie On dyktuje, także takich, których nie rozumie czy są dla niej w inny sposób trudne. W takim stanie ducha może wyśpiewać hymn o miłości.
Połóż mię jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu. Oblubienica chce być tak blisko, jak symbolizuje to pieczęć noszona w taki sposób na starożytnym Wschodzie jako dowód tożsamości. Jednocześnie pragnie naśladować Oblubieńca we wszystkim, aby zawsze się Jemu podobać.  Nie osiągnie tego o własnych siłach, ale całą ufność w Nim złożyła, więc nie troszczy się zbytnio, jak tego dokonać. 
Bo jak śmierć potężna jest miłość…, ona nawet jest większa, bo Oblubieniec jako jedyny wrócił z niej zwycięsko. Dlatego ludzka obawa musi ustąpić przed pespektywą zmartwychwstania.
Żar jej to żar ognia… Miłość, ogarniając całego człowieka, dokonuje jego przeobrażenia - jak ogień, rozpalając suche drewno, zamienia je w siebie.
Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki. Żadne trudne doświadczenia i przeciwności nie są w stanie zgasić płomienia miłości, który ogarnął duszę oddaną zupełnie Bogu. Wręcz przeciwnie, ona zapala innych jak świeca od świecy, by pociągać ich do miłowania Go.
Miłość, będąca darem Ducha Świętego, jest tak bezcenna, że to, co w naszych oczach wydawać by się mogło wszystkim, co za nią dajemy, jest tak naprawdę niczym. Dlatego każdy, kto jej zapragnie, niech da się pochwycić Bogu i rozraduje się w spotkaniu z Oblubieńcem. Biegnij, miły mój, bądź podobny do gazeli lub do młodego jelenia na górach [wśród] balsamowych drzew! (8,14). Słowa kończące Pieśń nad pieśniami przywodzą na pamięć te z Apokalipsy: A Duch i Oblubienica mówią: „Przyjdź!” A kto słyszy, niech powie: „Przyjdź!” I kto odczuwa pragnienie, niech przyjdzie, kto chce, niech wody życia darmo zaczerpnie (Ap 22,17).
Korzystajmy, póki jest nam to dane, bo czas życia na tym świecie szybko przemija…
Dagmara Krzyżanowska