Uwalniająca moc posłuszeństwa
Posłuszeństwo bywa trudne, czasami dla nas niezrozumiałe. Przypomina mi się sytuacja z czasów mojego początku bycia we wspólnocie. To był dla mnie przełomowy moment w życiu. Wtedy to przeszłam Seminarium Odnowy Życia w Duchu Świętym, byłam przekonana, że już wszystko wiem, to, co najważniejsze „przerobiłam” i teraz chodzę na spotkania wspólnoty z pewnej uprzejmości, w każdym bądź razie nie dla siebie. Wydawało mi się, że już tego nie potrzebuję, wręcz przeciwnie, myślałam, że teraz to ja będę dawać ze „skarbca swej mądrości” – piszę dziś o tym z dużą ironią.
Pamiętam pewne spotkanie animatorów, które zakończyło się moją rozmową z kilkoma osobami ze wspólnoty, w czasie której podzieliłam się swoim doświadczeniem relacji rodzinnych. Nie pamiętam dokładnie, co wtedy powiedziałam, w każdym bądź razie te osoby wysłuchały mnie i dały mi pewne rady, że w tej sytuacji dobrze byłoby zrobić to i tamto. To oczywiście były rady, a nie jakieś nakazy, natomiast odebrałam je jako rodzaj presji wywieranej na mnie. Było mi trudno usłyszeć od nich te słowa, bo zupełnie nie zgadzały się z moim myśleniem.
Wróciłam po spotkaniu do akademika, ale słowa z tamtej rozmowy nieustannie do mnie kołatały. Zaczęłam się usilnie mocować z usłyszanymi wtedy argumentami, toczyłam z nimi nieustanną walkę, wewnętrzny bój. Myślałam sobie: „Ale przecież te osoby nie znają całej tej sytuacji. Ja wiem najlepiej, jak to wygląda. One tego nie rozumieją. A jeszcze są argumenty, o których te osoby nie wiedzą, … itd.”. W którymś momencie przyłapałam się na tym, że przez cały kolejny tydzień ciągle do tego wracam. To mocno mnie wyjaławiało, ale z drugiej strony ta rozmowa wciąż nie dawała mi spokoju, nieustannie we mnie „pracowała”. To zajmowało mi czas i pochłaniało energię. W końcu, zmęczona tym wewnętrznym szamotaniem się ze sobą, zatrzymałam się i spróbowałam na całą rzecz spojrzeć z pewnego dystansu. Wtedy przyszła mi taka myśl: „Jeżeli te osoby nie mają racji, to dlaczego ja ciągle walczę?”. To mnie mocno zastanowiło.
Nie powiem, że to była jedna jakaś decyzja w moim życiu, ale w kolejnych sytuacjach, w których miałam kontakt z osobami z najbliższego mi otoczenia, które żyły ze mną w trudnych relacjach, pojawiały się w moich myślach te argumenty i rady, jakie wówczas usłyszałam. Gdy stopniowo wprowadzałam je w życie, zaczęłam zauważać też pewne zmiany – ale nie tyle w tych relacjach, ale we mnie. Zobaczyłam, że mam inne spojrzenie na to wszystko, że przestaję się czuć uwikłana i doświadczam uwalniania, że te relacje mnie już nie wyjaławiają, nie wysysają ze mnie życiodajnych soków. Dostrzegłam, że zdarzało się, iż wcześniejsze spotkania z tymi osobami powodowały, że dochodziłam po nich do siebie przez kolejny miesiąc. Nie byłam w stanie normalnie funkcjonować – to było dla mnie tak wycieńczające psychicznie. Myślę więc, że zdarzył się taki przełom, który nastąpił dzięki duchowi posłuszeństwa. Nie obyło się to bez wewnętrznej walki, która wiele mnie kosztowała. Owoce tego widzę jednak do dziś i dopiero teraz dostrzegam mądrość zawartą w usłyszanych wówczas radach oraz to, że posłuszeństwo na płaszczyźnie duchowej ma ogromne znaczenie. Nawet jeśli tego nie rozumiemy, ale posłuchamy kogoś bardziej doświadczonego duchowo i zastosujemy jego radę, to nagle się okaże, że przestajemy biegać jak ten chomik w kółeczku: biegniemy, biegniemy, wydaje się nam, że pokonaliśmy kilometry, a w rzeczywistości stoimy w miejscu. Tak to czasami wygląda w naszym życiu. Natomiast zastosowanie jakiejś rady, która nas czasem bardzo kosztuje, może się okazać dla nas przemieniające. Dlatego posłuszeństwo ma w sobie moc uwalniającą.
Ta historia stała się dla mnie przełomowa w życiu. Dzięki zastosowaniu tych rad stanęłam na własnych nogach, wreszcie zaczęłam żyć swoim życiem, dałam się Bogu poprowadzić, nie zaś poddawać jakimś manipulacjom i ulegać względom ludzkim, które mnie zniewalały. Dziękuję za to dobremu Bogu! Chwała Panu!
Agnieszka
Polecane świadectwa
Pozwoliłam się Bogu prowadzić
Chciałam się podzielić tym, jak Bóg przemienił moje życie, jak objawił mi się jako Ten, który jest przede wszystkim ...
Zawsze była mi Mamą
Tym świadectwem chciałabym oddać cześć Maryi Pannie Niepokalanej, której skromność w posłudze nam jest wręcz ...
Moc modlitwy różańcowej!
Kilka miesięcy temu przyjęliśmy sakrament małżeństwa. Aby dojść do tego momentu, każde z nas musiało podjąć swoją ...