Tkać relację z Bogiem

Często przed różnymi rekolekcjami przeżywam pewne trudności. Przygotowana na to, kiedy  zaczęły się pojawiać przed rekolekcjami z o. Józefem Witko OFM, starałam się modlić. Na następny dzień, widząc, że nie ustają, poszłam do kościoła mówiąc po drodze różaniec, a po mszy świętej zostałam na adoracji Najświętszego Sakramentu i wracając również odmówiłam różaniec. Dopiero pod koniec modlitwy trud ustał i cały dzień przeżyłam już w pokoju. Kiedy jednak poczucie ciężaru, smutku i przygnębienia utrzymywało się przez kolejne dni, trudno mi było się im nie poddać.
    Ojciec Witko powiedział, że kiedy nasza wiara maleje, warto spotkać się z kimś, o kim wiemy, że jego wiara jest silna. Mogłam tego doświadczyć na kilka dni przed rekolekcjami. Pojechałam na spotkanie z przyjaciółką, która też jest bardzo ważną dla mnie osobą w moim życiu duchowym. Pytałam ją, jak ona przeżywa trudności. Odpowiedziała, że mogę przeżyć jeszcze dziesięć, dwadzieścia lat albo i całe życie w oczekiwaniu na pocieszenie i dobry nastrój, a mogę też dziękować za wszystko, co dzieje się w moim życiu już teraz.
    Umocniona tym spotkaniem zaczęłam dziękować za to, co przeżywam. Na następny dzień podjęłam post. Jest to post dużo lżejszy niż o chlebie i wodzie. Wszystkie trudności, poczucie ciężaru i przygnębienia tego dnia ustały, byłam jedynie zmęczona. Na następny dzień w pracy miałam sytuacje, po których zazwyczaj kończę pracę bardzo wyczerpana. Tym razem dziękowałam i wielbiłam Boga także za te problemy i ofiarowywałam za rekolekcje i osoby, które na nich będę. Problemy rozwiązałam skutecznie, a pracę skończyłam z satysfakcją i energią potrzebną mi do wykonania zadań związanych z rekolekcjami.
    W dzień rekolekcji podjęłam znów post, ponieważ był to piątek. Pomyślałam, że będę pościć o chlebie i wodzie. Niestety, nie udało mi się wytrwać i w momencie, kiedy przerwałam post, poczułam ogromny ciężar i niemożność zrobienia czegokolwiek. Długo się modliłam, zanim ten stan przeszedł. Postanowiłam dalej pościć, choć już nie o chlebie i wodzie i cały dzień oraz rekolekcje przeżyłam już w radości i pokoju, dziękując Bogu za wszystko. Ciągle mam w pamięci to, że Maryja w Medjugorie prosi o post o chlebie i wodzie w środy oraz piątki. Chciałabym kiedyś spełnić jej prośbę. Jednak po tym doświadczeniu pomyślałam, że każda ofiara płynąca z serca, połączona z dziękczynieniem i uwielbieniem Boga może być Mu miła.
    Rekolekcje dotyczyły uzdrowienia relacji w rodzinie. Ojciec Witko pokazywał na przykładzie patriarchów Starego Testamentu, jak wiele mechanizmów przechodzi z pokolenia na pokolenia. Jak błędy ojca powiela syn i jak ten syn to samo przekazuje swoim dzieciom. Ale też jednocześnie jak Bóg wkracza w historię rodzin i wyprowadza dobro z ludzkich błędów, jeśli ci przychodzą do Niego. Widać to na przykładzie Izaaka, który faworyzował syna Ezawa. Brat Ezawa, Jakub, mając taki przykład, również traktował w sposób uprzywilejowany swego syna Józefa, za co nienawidzili go jego bracia i sprzedali go w niewolę. Jednak Bóg wyprowadził z tego wielkie dobro, ratując przez Józefa wielu ludzi przed głodem.
    Kiedy, nie znając jeszcze tematu rekolekcji, rysowałam swoje drzewo genealogiczne, zaznaczając w nim typy relacji i wszystko, co było ważne, jasno widziałam, jak wiele spraw się powtarza i jak bardzo potrzebują Bożej interwencji, żeby On przy mojej współpracy mógł pozmieniać we mnie to, co przeszkadza mi wypełnić, na przykład, moje powołanie. I widzę, jak to się dzieje w moim życiu poprzez modlitwę, rozwój duchowy oraz pracę nad sobą i jestem Mu za to bardzo wdzięczna.
    Najbardziej zachwyciło mnie zdanie, które padło podczas adoracji Najświętszego Sakramentu, żeby tkać relację z Bogiem.  Potem ojciec Witko dodał, że zaufanie rośnie, kiedy budujemy relację, a relację z Bogiem buduje się, dając mu czas na modlitwie. Pewnie sprzedany w niewolę Józef również tkał relację z Bogiem i nauczył się Mu ufać. Pomyślałam o słowach św. Wincentego Pallottiego, który mówił, żeby nauczyć się tracić czas na relację.
    Ponieważ na początku rekolekcji miałam mało siły, przypomniały mi słowa Maryi, która w Medjugorie odpowiadała tamtejszym mieszkańcom, skarżącym się na brak siły na modlitwę z powodu prac w polu. Zachęcała ich Ona do modlitwy sercem, a wtedy na wszystko będą mieli siłę. Starałam się całe rekolekcje tak przeżyć, myśląc o Jezusie, wpatrując się w Niego, ofiarowując i dziękując Mu za wszystko i byłam zdziwiona, jak wiele siły - i w trakcie i po rekolekcjach - dał mi Bóg.
Dorota