Czy kochasz mnie?

Droga kroczenia za Chrystusem zaczyna się od spotkania. Spotkanie z Panem zawsze niesie przemianę serca i umysłu. Jej trwałość zależy jednak od naszej osobistej współpracy z łaską, od tego na ile zostaliśmy wierni temu pierwszemu wezwaniu: „Pójdź za mną” (por. Łk 5, 27). Wierność w kroczeniu za Chrystusem jest bowiem nieustannie podważana, nie wystarczy raz powiedzieć „tak”, ale raz dokonany wybór z całą świadomością trzeba ponawiać. Walka o naszą duszę ciągle trwa, a mamy przeciwko sobie trzech przeciwników: szatana, świat i samych siebie. Wielu świętych uważa, że najtrudniej wygrać z tym trzecim. A Jezus mówi: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. (Mt 16,24)  Pan zapraszając do pójścia za sobą nie obiecuje łatwego życia: Lisy mają nory i ptaki powietrzne - gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć. (Mt 8,20)  A my lubimy wygodę, łatwe rozwiązanie i zajmowanie się sobą. Dlatego pójście za Jezusem wymaga zaparcia się siebie, a to wcale nie jest łatwe i nieodłącznie wiąże się z przyjęciem krzyża w naszym życiu. Może dlatego ma nasz Pan tak niewielu zwolenników: „Wszyscy chcą się z Nim cieszyć, mało pragnie dla Niego i z Nim cierpieć.(…) Wielu kocha Jezusa, dopóki nie zjawią się trudności. Wielu Go chwali i błogosławi, dopóki otrzymuje od Niego jakieś łaski.” (Tomasz a Kempis, O naśladowaniu Chrystusa, II, 11) Niewielu jest takich którzy szukają Go czystym sercem: „Kto kocha Jezusa dla Jezusa, a nie dla własnego zadowolenia, błogosławi Go i w męce, i w bólu serca tak samo, jak w uniesieniu radości.” (Tomasz a Kempis, O naśladowaniu Chrystusa, II, 11). 
    Jezus uczniom Jana Chrzciciela zadaje pytanie: „Czego szukacie” (por. J 1, 38). Jest to pytanie skierowane również do każdego z nas: „Czego szukasz? Czego się ode mnie spodziewasz?” Odpowiedź na to pytanie decyduje często o naszej wierności w kroczeniu za Panem. Motywy pójścia za Jezusem mogą być różne: zabezpieczenie sobie bytu, może ciekawość, może chęć zaspokojenia własnych aspiracji, może szukanie niezwykłości… A On, który z miłości do nas stał się człowiekiem i na krzyżu otworzył Swoje Serce, tak bardzo spragniony jest naszej miłości. Miłość oczekuje odpowiedzi. Miłość wymaga jednak zapomnienia o sobie, zaparcia się własnego egoizmu. Czy pozostanę obojętny wobec tego największego pragnienia Jezusowego Serca? Czy zadowolę się własnym egoizmem i zabieganiem tylko o własne potrzeby? Tylko pragnienie kochania Jezusa, może dać nam tę siłę by nie zwątpić, gdy przyjdą przeciwności, by wytrwać u boku Mistrza. Dlatego trzeba w naszym życiu nieustannie brzmiało echo pytania jakie Pan zadał Piotrowi: Czy kochasz mnie? (por. J 21,17)
Marta Kalniuk
Artykuł opublikowany w Posłanie 5/2008
Artykuł został zainspirowany jedną z medytacji z książki o Józefa Kozłowskiego „Pod sztandarem Chrystusa”.