Lekcja zaufania

Tak mówi Pan: 
Niebiosa są moim tronem, 
a ziemia podnóżkiem nóg moich
” (Iz 66,1)

Ostatni miesiąc naszego oczekiwania na rozwiązanie wypełniły niespodziewane informacje o tym, że dziecko jest nieprawidłowo ułożone, owinięte dwukrotnie pępowiną i przestało przybierać na wadze. Mój niepokój pogłębiły sprzeczne opinie lekarzy o tym, czy dziecko może urodzić się w sposób naturalny, czy poprzez cesarskie cięcie i niepewność, co będzie dla dziecka najlepsze. Dochodzić zaczęły także do mnie wiadomości o tym, że takie sytuacje kończyły się źle dla dziecka – jego śmiercią lub chorobą. To wszystko sprawiło, że zaczęłam przeżywać silny niepokój o maleństwo.
Pan Bóg przyszedł do tej sytuacji z konkretną łaską. Od kapłana, który wielokrotnie wspierał nas swoją modlitwą i duchowym rozeznaniem, otrzymaliśmy radę, aby zamówić w intencji szczęśliwego rozwiązania nowennę mszy świętych  przez wstawiennictwo św. Ojca Pio i św. Michała Archanioła oraz trwać na modlitwie, gdyż cała sytuacja może mieć także podłoże duchowe – dlatego potrzeba duchowej osłony. Dużym wparciem była w tym momencie nieustanna modlitwa wspólnoty i bliskich. Pan pouczał także mnie w tym czasie poprzez Swoje Słowo i lekturę duchową, przede wszystkim o potrzebie zaufania Jego Miłości i mocy. Zrozumiałam dobitniej w tym czasie, że moje dzieci są przede wszystkim Jego darem i Jemu o wiele bardziej zależy na nich niż nam – ich rodzicom, one są cenne w Jego oczach. Zachęcona przez lekturę duchową spojrzałam na to doświadczenie przez pryzmat Słowa Bożego, mówiącego o wydarzeniu, gdy Piotr szedł do Jezusa po jeziorze. Dopóki miał wzrok utkwiony w Jezusie, a nie w otaczających go falach, szedł. Kiedy tylko odwrócił wzrok od Jezusa, przerażony zaczął tonąć. Ja także miałam utkwić w tym czasie w zaufaniu swój wzrok nie na moim problemie, lecz na Jezusie, który zna mnie i moją sytuację. Przychodziły chwile, gdy o tym zapominałam -  i zaczynałam tonąć jak Piotr, gdyż w moim sercu od razu pojawiał się niepokój. Sytuacja ta stała się więc dla mnie nauką rozeznawania i zaufania w Boże prowadzenie. Nauką tego, abym, gdy przychodzą trudności, nie skupiała się na rozważaniu swego problemu, gdyż to tylko pogłębia niepokój i zaciemnia sytuację, ale utkwiła swój wzrok w Jezusie i Jemu zaufała. Uwalniające od niepokoju stały się dla mnie w również Słowa, które powracały w tym czasie na modlitwie: Tak mówi Pan: „Niebiosa są moim tronem, a ziemia podnóżkiem nóg moich” (Iz 66,1). Słowo to wlewało w moje serce pokój, ukazując wszechmoc Bożą, konkretną także wobec mojego życia i życia naszego dziecka. On jest moim Panem, Panem nieba i ziemi, niczego nie muszę się lękać, gdyż Jego wola jest zawsze dobra.
Pan udzielił łaski szczęśliwego rozwiązania. Dziś możemy przeżywać kolejną radość – chrztu naszej małej córeczki, radość z tego, że jest ona prawdziwie dzieckiem Bożym i że może wołać do Boga – Ojcze. Dziękujemy Bogu za dar jej życia, i za to doświadczenie, poprzez które uczył nas ufności.
Kasia
Świadectwo opublikowane w Posłanie 3/13