Milczący bohater Ewangelii

Mimo, że nazywa się go opiekunem Kościoła Świętego, a po Jezusie i Maryi jest trzecim ważnym człowiekiem w historii zbawienia, zaś mistycy określają go jako największego spośród świętych, to paradoksalnie to chyba najmniej znana postać Ewangelii, będąca jakby na uboczu, w cieniu, nie wyróżniająca się niczym szczególnym. Skoro jednak papież Franciszek poświecił ten rok jemu, to znaczy, że Bóg chce o nim przypomnieć i ofiarować nam jako szczególny dar na nasze czasy. Nadszedł moment, by poznać bliżej św. Józefa i odbrązowić tę postać. Z zaskoczeniem możemy odkryć, jak jest nam bliski i jak bardzo go potrzebujemy, szczególnie teraz.
Pierwsze wrażenie
Pierwsza myśl, która przychodzi, gdy chcemy opisać św. Józefa, to „opiekun Jezusa” i „mąż Maryi”. Kłopotliwe zmieszanie pojawia się chwilę potem, bo co więcej powiedzieć o postaci z Ewangelii, która nie tyle mało mówi, co w ogóle nic nie mówi? Z tego powodu bywa nazywany „świętym milczącym”. Czy milczy, bo nie ma nic do powiedzenia? Bynajmniej. Można powiedzieć, że historia jego życia mówi tak wiele, że jakiekolwiek słowa są już zbędne. Albo czasem że… brak słów - jak stwierdza młodzież.
Staruszek, który poślubia młodziutką dziewczynę? Na wielu obrazach św. Józef wygląda niemal jak Bóg Ojciec – z pomarszczoną twarzą, laską ułatwiającą chodzenie i sędziwą, siwą brodą. I choć dyskusje na temat jego wieku trwają, to jednak nie sposób przyznać temu wyobrażeniu rację, kiedy zastanowimy się nad tym, jak byłby w takim razie w stanie pokonać uciążliwą, niebezpieczną i odległą drogę do Betlejem z ciężarną Żoną, którą za chwilę czeka rozwiązanie? Tym bardziej, czy zdobyłby się na nieplanowaną, nocną ucieczkę do Egiptu przed mściwością Heroda? Jak mógłby podjąć ciężką pracę na obczyźnie, by utrzymać swoją rodzinę? I w końcu: czy dożyłby kolejnych 12 lat, kiedy to wraz z Maryją będą poszukiwać w Jerozolimie zagubionego nastoletniego Syna? Józef z pewnością jest starszy od swojej Miriam, ale nie jest staruszkiem.
Przyszły opiekun Syna Bożego pochodzi z rodu Dawida (zob. Mt 1,20; Łk 1,27), a zatem mimo tego, że żyje skromnie, to płynie w nim królewska krew i z tego też powodu musi wybrać się w długą i niebezpieczną podróż do Betlejem, aby wypełnić nakaz związany ze spisem ludności, o czym czytamy w Ewangelii. Dawid, ten wspaniały król, żyjący w pałacu, wśród przepychu, wcześniej zajmował się wypasem owiec, zatem ciężka praca nie była mu obca. Z pewnością Józef, który z kolei każdy dzień spędza w rzemieślniczym warsztacie, nie czuje się z tego powodu upokorzony. Wie, że o szlachetności serca nie świadczy to, jaką pracę się wykonuje, tylko w jaki sposób do niej się podchodzi i jak wypełnia się wszystko to, co stanowi wyzwanie życia oraz powołania.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden szczegół związany z przodkiem opiekuna Jezusa – Dawid miał pociągający wygląd, piękną twarz i postać, wielką siłę i sprawność, które były doskonalone przez codzienną pracę fizyczną. Dzięki temu kładł trupem lwy i niedźwiedzie, o czym dowiadujemy się przed jego zwycięskim pojedynkiem z niepokonanym Filistynem (1 Sm 17,36a). Józef z pewnością dziedziczy po swoich przodkach piękną postać i rysy, szczególnie dlatego, że Bóg wybrał go i przeznaczył dla najpiękniejszej z niewiast (Pnp 1,8) i dla najpiękniejszego z synów ludzkich (Ps 45,3). Nie mamy wątpliwości, że z atrakcyjnym wyglądem idzie też w parze odwaga, umiejętność radzenia sobie z wyzwaniami, mądrość i pobożność, jakie cechowały jego protoplastę Dawida. Ewangelie nazywają Józefa człowiekiem sprawiedliwym. Badacze Pisma Świętego określają go hebrajskim słowem cadyk, co tłumaczyć można jako „najświętszy, najmądrzejszy, najpobożniejszy, najczystszy”. Jak Józef zrealizował w swoim życiu to Boże obdarowanie? Jego historia pokazuje, że nie tylko wykorzystał otrzymane talenty, ale też rozwinął i ubogacił je ciężką, wymagającą pracą fizyczną i duchową. Bo prób w jego życiu nie brakowało.
Dramatyczna historia miłości
Wielu mówi, że fascynacja św. Józefem i bliższe poznanie go zawdzięczają Maryi. To Ona przyprowadza do swojego ziemskiego oblubieńca. Ich miłość jest wyjątkowa. Jeśli przyszła Matka Boga jest Niepokalanie Poczęta, to cieśla z Nazaretu musi być podobny do Niej, aby było możliwe zbudowanie jedności w ich małżeństwie. Jak każda para, która decyduje się na wspólne życie, muszą mieć podobne spojrzenie na istotne dla nich sprawy i zgodność życiowych celów. Nieco przesłodzony obrazek Świętej Rodziny, jaki często nosimy w głowie, nie uwzględnia jednak tego, że historia ich małżeństwa nie była pozbawiona dramatycznych zwrotów. Można powiedzieć, że w pewnym momencie „wisiała na włosku”. Wyjątkowa więź, jaka połączyła ich na ziemi, była poddana wielkiej próbie. Mąż sprawiedliwy, jak podaje Pismo Święte, Józef – cadyk, który wybrał sobie swoją Miriam, chce spędzić z Nią całe swoje życie. Można by sobie przecież wyobrazić, że myślał po zaręczynach, że dla Niej będzie doskonalił warsztat, dla Niej będzie pracował, razem będą budować dom. Mają plany. Maryja jako kobieta też pewnie sobie wyobrażała, jak będzie wyglądało Jej życie z Józefem – taka partia Jej się trafiła: przystojny, pracowity, cadyk, szanowany… A tu nagle w to wszystko wchodzi Bóg. Takie wtargnięcie Boga znienacka można by porównać do uprowadzenia samolotu: wchodzisz na pokład z biletem z napisem „Nowy Jork”, a tu nagle lądujesz w Tel Awiwie. I nie wiesz, co masz teraz robić, nie wiesz, w jaką stronę to będzie podążało – zauważa ks. Robert Skrzypczak w filmie TRZECI. Jak św. Józef ratuje Kościół.
Dramat rozpoczyna się w momencie, gdy Józef po zaślubinach dowiaduje się, że Maryja jest brzemienna. Ks. Dominik Chmielewski w tym samym filmie podkreślił: Chyba nie ma nic gorszego dla mężczyzny, który jest totalnie zakochany w swojej kobiecie, która jest jego żoną. On wiedział o tym, że to jest najpiękniejsza Dziewczyna wszechświata, najwspanialsza, był w niej zakochany w sposób nieprawdopodobny. I ta Dziewczyna zaraz po ślubie zdradza go z innym mężczyzną. Zdumiewa mnie to, jak bardzo Bóg ryzykuje, ufając Józefowi do końca, że będzie święty, a nie tylko sprawiedliwy. 
Wszystko w rękach… człowieka
Józef jest poddany ogromnej próbie, w której widzimy równocześnie jego nadzwyczajną szlachetność – ma na względzie jedynie dobro Maryi, a nie własne. Zwykle w sytuacjach skrajnych człowiek reaguje impulsywnie, by najpierw obronić siebie. Jak musiał więc Józef kochać swoją Małżonkę, z powodu której tak bardzo teraz cierpi, że równocześnie chce Ją ocalić? Toczy wielki bój ze sobą, swoim sumieniem i zobowiązaniem wobec Prawa. Stało się przecież coś, czego on nie pojmuje, podczas gdy człowiek ma taką tendencję w sobie, że wszystko, czego doświadcza w życiu, chce zrozumieć, chce mieć w sobie „poukładane”. Jeśli Józef w tej sytuacji podejmuje próbę wyjaśnienia wszystkiego u Maryi, to jest ona nieskuteczna, bo jego Ukochana milczy. Zostaje ze swoimi zmaganiami sam. 
Można powiedzieć, że jak od fiat Maryi zależy Wcielenie, tak od fiat Józefa zależy życie dwóch osób, a co za tym idzie - dalsza historia zbawienia. Od decyzji tego mężczyzny zawisło zbawienie świata. Gdyby tylko był sprawiedliwy i postępowałby tak, jak nakazuje Tora, zgodziłby się na to, żeby Maryja została ukamienowana, a ukamienowanie zabiłoby Jezusa (ks. Dominik Chmielewski). Józef z pewnością spędza trudne od udręczenia dni i bezsenne noce na rozmyślaniu. Jak przyjąć w swoim życiu coś, co jest dla nas tajemnicą? Jak zaakceptować, że nie wszystko, co nas dotyczy, możemy zrozumieć i wyjaśnić? Jak rozeznać daną sytuację i dokonać wyboru, gdy tak mało mamy danych, a tak wiele niewiadomych? Wątpliwości - czy ta decyzja, którą właśnie podjął, jest słuszna - dręczą Józefa nadal. Ks. Skrzypczak zwraca uwagę, że w ikonografii wschodniej pojawiają się nawet takie przedstawienia św. Józefa, który siedzi, rękami podpierając głowę i patrzy się w ziemię, a obok niego stoi osoba ubrana w skórę. Ta tajemnicza postać to szatan. Czy nie jest tak, że gdy sami musimy podjąć trudne decyzje, mamy problemy, skomplikowane zwroty życiowe, to doświadczamy dręczących nas myśli, czarnych scenariuszy, wpadamy w smutek, a nawet depresję? Józef z pewnością rozumie, co wówczas przeżywamy. Nie mam wątpliwości, że może być patronem i niesamowitym opiekunem i przyjacielem tych, którzy sami zmagają się z ciemnościami – zauważa ks. Dominik Chmielewski.
Zaufać Bogu we wszystkim
Mówimy, że ufamy Bogu. Szczególnie łatwo przychodzą nam te słowa, kiedy wszystko układa się po naszej myśli i jesteśmy zadowoleni ze swojego życia. Żeby jednak zobaczyć, czy to nie jest tylko pobożny frazes i ma swoje pokrycie w rzeczywistości, potrzebujemy doświadczyć próby. Józefowi również nie została ona darowana. Jego próba ma jednak nie tylko wymiar osobisty, ale jej skutki spadną na jego najbliższych, a nawet więcej - czego nie jest pewnie świadomy - na całą ludzkość. Jak Maryja musiała ufać swojemu mężowi, skoro w milczeniu czekała na jego wybór? Zaufała obietnicy Boga, a skoro była Mu posłuszna i Józef miał również serce szukające woli Bożej, to nie mogła się zawieźć. Pan sam obiecuje, że kto szuka, znajdzie, a kołaczącemu otworzą. Św. Józef nie tylko wspomaga tych, którzy postawieni są wobec trudnych wyborów, którzy niespodziewanie przeżywają chwile próby, ale też jest niezawodnym patronem dla tych, którzy chcą szukać woli Bożej i ją wypełniać. Z pewnością może też upraszać potrzebne łaski dla wielu dzisiejszych małżeństw w kryzysach lub na drodze do rozpadu. Uczy postawy, jak przestać się buntować, uciekać, narzekać czy szukać rozwiązań tylko po ludzku, ale zawierzyć swój problem Bogu i pozwolić Mu działać. Bo On interweniuje w sposób nieprzewidywalny i zadziwiający. I jest skuteczny. 
Bóg - jak w wielu ważnych dla nas sytuacjach – przychodzi z łaską in extremis, kiedy już kończą się ludzkie pomysły, kiedy wiadomo, że człowiek dochodzi do ściany. Pan posyła swego anioła i natychmiast rozjaśnia się mrok. Józef po śnie, który otrzymał, nie ma już wątpliwości, co powinien zrobić. Anioł, który przyszedł do niego w ostatniej chwili – można by powiedzieć – kiedy on był już na skraju wyczerpania, wyjaśnia mu całą sytuację (ks. Dominik Chmielewski). Jeśli mamy wątpliwości, czy życie ziemskie jest związane z wymiarem duchowym i bez tego drugiego nie będzie dobrze zrealizowane, to ta sytuacja stanowi argument, który powinien nas przekonać. Józef otrzymuje znaki od Boga we śnie - podobnie jak Józef egipski - i jest im posłuszny. W ten sposób ratuje też Rodzinę przed zemstą Heroda, a następnie wie, kiedy może bezpiecznie powrócić do Nazaretu. Ufność Bogu rodzi ufność w człowieka. Jakie więc Maryja miała zaufanie do swojego męża, aby bez słowa dyskusji czy wyrzutu posłusznie wstać w nocy i ruszyć w daleką drogę, kiedy nakazał on ucieczkę do Egiptu? Jak dalece był on wart całkowitego zaufania i polegania na jego decyzji? Doświadczenie próby sprawiło, że stał się tego godzien. Kryzys, który przechodzimy w zawierzeniu Bogu, sprawia, że nie zostajemy powaleni i złamani, lecz przeciwnie - wewnętrznie wzrastamy i dojrzewamy.
Trudne wyzwanie
Czy realizacja powołania Józefa była czymś łatwym? Na różnych etapach życia Świętej Rodziny Józef jako jej głowa jest ciągle stawiany przed trudnymi wyzwaniami: niebezpieczna i uciążliwa podróż z ciężarną Żoną, bezskuteczne poszukiwanie miejsca na godziwy spoczynek w Betlejem, nocna ucieczka do dalekiego Egiptu, życie na obczyźnie i wysiłek utrzymania tam rodziny z pracy własnych rąk, powrót do Nazaretu, by po latach zacząć w nim życie na nowo... Sytuacja zagubienia dwunastoletniego syna i trzydniowe, rozpaczliwe poszukiwania również wpisują się w doświadczenie, które stanowi ciężką próbę nie tylko dla Maryi, ale także dla Józefa. Wiedzą o tym rodzice, którym kiedykolwiek, choć na chwilę zagubiło się dziecko w jakimś hipermarkecie czy na wielkim placu zabaw. Gdyby tak się zastanowić nad ilością problemów, które spadły na tego człowieka, to po ludzku byśmy mu raczej nie zazdrościli. Ile cierpienia, lęku, poczucia ciężaru odpowiedzialności, nieprzespanych nocy musiał on doświadczyć jako ojciec i mąż? Co dawało mu siłę? Dzięki czemu nie tylko wytrwał, ale wzrastał w tych próbach? Józef to jest symbol mężczyzny, mężczyzny pełnego zalet - cadyka, mającego przezroczystą duszę wobec Boga, mężczyzny, którego wiara nie jest bigoterią czy dewocją, czyli ucieczką od życia, tylko ma taki rodzaj wiary, która pozwala mu ująć życie, wziąć w garść wszystkie trudności; przykładem mężczyzny, który umie pracować, który umie cierpieć, który umie znosić przeciwności, upokorzenia, niepowodzenia. Jest także patronem ojców – ojca, który jest cierpliwy, który nie reaguje histerycznie na to, że syn mu nie odpowiedział na pytanie albo nie spełnia jego oczekiwań. Na pewno Jezus nie spełniał oczekiwań Józefa. Albo na tyle spełniał oczekiwania Józefa, na ile Józef był gotowy spełniać oczekiwania Boga (ks. Robert Skrzypczak, TRZECI. Jak św. Józef ratuje Kościół). Zatem gwarancją spełnienia i rozwoju w życiu jest całkowite przylgnięcie do Boga i posłuszeństwo Mu we wszystkim. Oznacza to nieraz zgodę na ciemności i niepewność, totalne zawierzenie, cierpliwe czekanie, aż Bóg wskaże dalszą drogę oraz gotowość pójścia dokądkolwiek On każe. Dzięki dyspozycyjności Józefa było to możliwe. Tu możemy znaleźć też klucz do odpowiedzi na pytanie o milczenie oblubieńca Maryi: nie mówi, aby w jego życiu wybrzmiało Słowo Boga, by Jemu dać pierwszeństwo. W ten sposób jego ciche, wydawałoby się niepozorne życie niesamowicie dowartościowuje życie codzienne. Dlatego też Józef chce nam pokazać, jak bardzo ważne dzieła Boże dokonują się poprzez zwyczajne zajęcia każdego dnia, ale koncentrowane całkowicie na (…) milczeniu, sercem skierowanym na Boga (ks. Dominik Chmielewski). 
Nagrodą – można powiedzieć – za całkowite podporządkowanie się Panu i rozmiłowane w pełnieniu Jego woli była śmierć Józefa. Wprawdzie w Ewangeliach nie ma o niej słowa, ale jesteśmy przekonani, że odchodził z tego świata w otoczeniu swojej Małżonki i Syna, trzymany przez nich za rękę i otulony ich modlitwą, miłością, czułością, wdzięcznością. To najlepsza śmierć. Dlatego też św. Józef nazywany jest patronem dobrej śmierci i przyzywa się go w takich momentach, a złe duchy uciekają na dźwięk jego imienia.
Idźcie do mego oblubieńca!
Współczesne ujęcia plastyczne postaci św. Józefa częściej wskazują na jego czułe oddanie Maryi i głęboką miłość do Jezusa. To on tuli serdecznie Dzieciątko w ramionach, kiedy Matka odpoczywa. To pod jego okiem mały Jezus poznaje tajniki rzemieślniczego warsztatu, którym służy różnym mieszkańcom Nazaretu i okolic: rolnikom, piekarzom, budowniczym domów, co później pięknie wybrzmiewa w ewangelicznych przypowieściach. Do tej pory myśleliśmy i wielu mówiło, że najkrótsza droga do Syna wiedzie przez Matkę Najświętszą, ale okazuje się, że równie krótka jest ta przez św. Józefa. Maryja sama zachęca, a nawet nakazuje, abyśmy przychodzili do Jej małżonka: „Będę bardzo szczęśliwa – mówi w prywatnych objawieniach – jeżeli on będzie uczczony”. 
Świadomi dobrodziejstwa i wielu łask, jakie wyprasza ten Święty byli też wielcy Kościoła, jak św. Teresa z Avila, która wprost twierdziła, że o cokolwiek go poprosiła, nigdy nie była zawiedziona. Do nowo zakładanego przez siebie klasztoru zawsze wnosiła figurę tego patrona, poświęcając dane miejsce jego przemożnemu wstawiennictwu. Podobną cześć oddawali św. Józefowi św. Wincenty a Paulo, św. Franciszek Salezy, św. Jan Bosko, św. Gemma Galgani czy św. Jan Paweł II. W jednym z prywatnych objawień XVII-wiecznej hiszpańskiej mistyczki, Marii z Agredy - dziś Sługi Bożej - Maryja zdradza, dlaczego warto modlić się do św. Józefa: Nikt z dzieci świata nie zna przywilejów i łask, jakich Pan udzielił memu świętemu oblubieńcowi, ani potęgi jego wstawiennictwa u Majestatu Boskiego i u mnie. Zapewniam cię, moja ukochana córko, że jest on w niebie jednym z najbliższych powierników Pana i że wiele może zdziałać w celu odwrócenia od grzeszników kar sprawiedliwości Bożej! (…) We wszystkich potrzebach zwracaj się do niego i jego pośrednictwa, staraj się zjednać mu licznych czcicieli, albowiem o cokolwiek mój oblubieniec prosi w niebie, tego Pan nie odmawia na ziemi. Wielkie i nadzwyczajne łaski Pan przyrzekł udzielić ludziom przez pośrednictwo św. Józefa, byleby tylko ludzie chcieli z tego skorzystać (Mistyczne Miasto Boże). Zatem rok, który poświęcił papież Franciszek temu Świętemu, niech nas zachęci do odkrycia go na nowo i nawiązania szczególnej więzi z nim.
Agnieszka Kozłowska
Artykuł opublikowany w Posłanie 2/21