Oto stoję u drzwi

Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną (Ap 3,20).
Jezus nieustannie, przez wszystkie wieki, puka do ludzkich serc. Nie wchodzi bez zaproszenia, nie narzuca się ze Swoją Osobą. Puka przez głos naszego sumienia, przez nawoływanie Swoich świadków, przez nauczanie Kościoła i moc sakramentów, które w Nim zostawił. Jeśli otworzymy drzwi naszego serca i zaprosimy Jezusa, doświadczymy Jego przemieniającej miłości i rozpoczniemy życie w Nim. Jeśli nie otworzymy, jeśli pozostaniemy głusi i zamknięci na Jego łaskę, to nigdy nie poznamy smaku prawdziwego życia. 
Odzyskać białą szatę
Współcześnie wielu jest tych, którzy sądzą, że są bogaci i samowystarczalni - nie pragną Boga, nie jest On im do niczego potrzebny. Do nich odnoszą się słowa Apokalipsy św. Jana: A nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny, i ślepy, i nagi (3,17).  Bóg z nikogo nie rezygnuje, wzywa nawet tych, którzy odrzucają Jego miłość. Zna głębię ich nieszczęścia, bo tym jest właśnie życie bez Niego. Dlatego wzywa: Radzę ci kupić u mnie złota w ogniu oczyszczonego, abyś się wzbogacił, i białe szaty, abyś się oblókł, a nie ujawniła się haniebna twa nagość, i balsamu do namaszczenia twych oczu, byś widział (Ap 3,18). W sakramencie pokuty dusza oczyszcza się we Krwi Baranka i odzyskuje białą szatę łaski otrzymaną na chrzcie świętym. Duch Święty jest tym balsamem, który otwiera oczy naszej duszy i uzdalnia do poznawania rzeczywistości nadprzyrodzonej. I nie wystarczy, że ktoś będzie - jak to się powszechnie określa - chodził do kościoła, a jednocześnie swoim postępowaniem nie potwierdzał, że jest uczniem Jezusa czy wręcz żył tak, jakby Boga nie było. O takich św. Paweł pisał do Tymoteusza: Będą okazywać pozór pobożności, ale wyrzekną się jej mocy (2Tm 3,5). Jezus jednak nie daje za wygraną i woła do zagubionych, pogrążonych w mrokach grzechu: Bądź więc gorliwy i nawróć się ! (Ap 3,19). 
Wrócić do pierwotnej miłości 
Wzywa też wiernych uczniów, aby byli bardziej oddani: Ale mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości. Pamiętaj więc, skąd spadłeś, i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij! (Ap 2,4-5). Nie wystarczą nasze wysiłki, nasz trud - Bogu chodzi o coś więcej, On pragnie przede wszystkim naszej miłości. Dlatego, aby podobać się Bogu, aby być Jego skutecznym narzędziem i wiarygodnym świadkiem dla innych, musimy pielęgnować relację miłości z Nim. W jaki sposób? Poprzez modlitwę, która właśnie na tym polega, by nieustannie jednoczyć się z Bogiem, ku Niemu kierować nasze myśli, uczucia i dążenia, bo On jest Alfą i Omegą – Pierwszym i Ostatnim. Od Niego wyszliśmy i do Niego zdążamy. Czy jest to możliwe dla człowieka współczesnego, tak bardzo zanurzonego w sprawy tego świata, borykającego się z narzuconym tempem życia? Nawet nie dysponując taką ilością wolnego czasu na modlitwę, jaką mają osoby uprzywilejowane, wybrane, żyjące w klasztorach, jesteśmy jednak w stanie poprzez wewnętrzne skupienie i akty strzeliste nieustannie zwracać naszą duszę ku Bogu, jak kwiat kieruje się w stronę słońca. Możemy też naszą pracę i codzienne wysiłki składać w ofierze, tak by nie było w naszym życiu rozdwojenia na sacrumprofanum, ale by wszystko stawało się modlitwą, czyli było środkiem do zjednoczenia z Bogiem. 
Ucztować z Panem
Kiedy z pomocą łaski osiągniemy taką sprawność duchową, przekonamy się, że nawet pośród szumu tego świata możemy kosztować ciszy, przynoszącej bliskość naszego Pana. Nie ma nic piękniejszego, nic wznioślejszego niż to doświadczenie ucztowania z Nim: wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną. Taka modlitwa jest przedsionkiem Nieba, o którym napisano, że  ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują  (1 Kor 2,9).
Rozważać z Maryją
Zawsze powinniśmy zachowywać wdzięczność za tak wielkie łaski, które otrzymaliśmy my sami, ale jeszcze bardziej za te, które stały się udziałem całej ludzkości.  Wraz z Maryją, naszą Najdroższą Matką, rozważajmy w naszych sercach dzieło Stworzenia, tajemnicę Wcielenia, dzieło Odkupienia, które dokonało się przez Mękę i Zmartwychwstanie Syna Bożego oraz dzieje Ducha Świętego prowadzącego Kościół, a w Nim - każdego z nas do zbawienia. Ta wdzięczna pamięć stanie się w nas bodźcem do jeszcze większego miłowania Boga, którego rozum pojąć nie może, ani serce człowieka nie jest w stanie objąć. Jedynie w Duchu Świętym możemy Go coraz bardziej poznawać i miłować. Możemy też wraz z Maryją, zastępami aniołów i świętych wznosić do Niego nasz hymn uwielbienia, jakim niech się stanie całe nasze życie. 
Dagmara Krzyżanowska 
Artykuł opublikowany w Posłanie 5/2008