Dzieci Króla
Podczas jednej podróży z dziećmi zauważyliśmy bilbord z reklamą zajęć z jogi, a na nim tekst, że jeśli szuka się sensu życia, można odnaleźć go na tych spotkaniach. Wyjaśniliśmy dzieciom, że joga to nie tylko ćwiczenia fizyczna, ale i duchowość nie dająca pogodzić się z wiarą w Jezusa. Wywiązała się rozmowa, która dla nas także stała się przyczyną refleksji oraz uwielbienia Jezusa, w którym jedynie możemy odnaleźć sens swojego życia i swoje powołanie do godności dzieci Bożych. Oddaliśmy Bogu Ojcu chwałę, odkrywając z dziećmi, że jeżeli mamy Ojca Króla, to jesteśmy jako Jego dzieci księżniczkami i książętami. To nie my mamy zasiadać na tronie, lecz On, który swoim dzieciom daje własne dziedzictwo, obdarza udziałem we wszystkim, co jest Jego.
Jak często w swoim życiu zachowuję się jak marnotrawny syn, który odchodzi od Ojca, realizując swoje pomysły na życie, a w rzeczywistości gubiąc siebie? Tylko w Jezusie mogę zrozumieć to, kim jestem, poznać swoje powołanie i je wypełniać. Czy zadowolę się jak marnotrawny syn strąkami, którymi karmi mnie świat? Czy wrócę do domu Ojca? On czeka, aby obdarzyć mnie łaską swego miłosierdzia i przebaczeniem, co więcej - pełnią życia w sobie. Chce dać mi pierścień i najlepszą szatę, całe swoje dziedzictwo, godność dziecka Bożego, córki i syna królewskiego. Jestem umiłowanym dzieckiem Boga i dziedzicem z Jego woli: Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej (Ga 4,6-7).
Jeszcze jednak poznajemy dopiero po części to, do czego nas Bóg powołał, tę głębię Bożego życia, na którą nas Pan zaprasza. Dopóki jesteśmy w drodze, trwa walka duchowa o to, aby życie Jezusa mogło w pełni w nas się objawić, byśmy nie pełnili swojej woli, a Jego i by Jego Królestwo wzrastało w nas i wokół nas: Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa; On napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich – w Chrystusie. W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów poprzez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym (Ef 1,3-6). Mamy więc pełnię Bożego błogosławieństwa i Jego miłości, która uzdalnia nas do tego, by nasze życie wciąż na nowo każdego dnia skierowane było i oddane ku chwale Boskiego majestatu.
Jak iść tą drogą świętości? Jako umiłowane dzieci Boże jesteśmy wezwani do życia w pełni i w obfitości, które daje nam Bóg. Nie możemy jednak na tej drodze pozostać bierni, potrzeba wytrwałości i wierności Bożemu wezwaniu, troski o rozwój wewnętrzny, karmienia się Jego Słowem, modlitwy, sakramentów. Życie wewnętrzne. Jest ono niezbędnym wymogiem, wezwaniem, które Nauczyciel skierował do każdego z nas. Mamy być święci — jak to się mówi — od stóp do głów. Być prawdziwymi, autentycznymi chrześcijanami, godnymi kanonizacji; w przeciwnym razie okaże się, że zawiedliśmy jako uczniowie jedynego Nauczyciela. Nie zapominajcie ponadto, że Bóg kierując na nas spojrzenie i, udzielając nam łaski w walce o osiągnięcie świętości pośród świata, zobowiązuje nas przez to do apostolstwa (Josemaria Escriva). Nie możemy zapominać, kim jesteśmy w Jezusie, jak wielki jest Ten, który nas odkupił i wezwał, jak potężna jest Jego moc. Otrzymujemy wezwanie do codziennej, wytrwałej drogi, której cel to nasze życie w Jezusie:
Nie można stać w miejscu. Trzeba iść naprzód, do celu, który wskazywał św. Paweł: nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Jest to pragnienie ambitne i bardzo szlachetne - utożsamienie z Chrystusem, świętość. Nie ma jednak innej drogi, jeśli chce się postępować w sposób spójny z życiem Bożym, które Pan wlał w nasze dusze przez chrzest. Kroczenie naprzód oznacza postęp w świętości; cofanie się jest sprzeciwianiem się normalnemu rozwojowi życia chrześcijańskiego. Albowiem ogień miłości do Boga musi być podsycany, musi rosnąć każdego dnia, przyjąć się w duszy; a ogień utrzymuje się przez spalanie nowych rzeczy. Dlatego, jeśli nie będzie stawał się coraz większy, wkrótce zgaśnie (Josemaria Escriva).
Świadomość tego, że jestem dzieckiem Króla i jego dziedzicem umacnia mnie w walce z pokusami. Przyjmując to obdarowanie w Duchu Świętym, poznaję, że tylko w Jezusie jest pełnia życia i wolności. Jako córka czy syn Króla jestem wezwany, by służyć innym jak On nam służy, by Królestwo naszego Ojca się rozszerzało. Ucząc nas modlić się, Jezus wskazał, byśmy przyzywali, przyjmowali i ogłaszali Jego Królestwo pośród nas: przyjdź Królestwo, Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi. Obdarowani Jego dziedzictwem nie możemy wycofywać się z czynienia sobie ziemi poddanej i przyprowadzania przez modlitwę, ofiarę i głoszenie innych do Jezusa. „Przyjdź królestwo Twoje!”. Zasiewajmy to słowo pośród naszych grzechów i upadków. Podarujmy je osobom pokonanym i złamanym przez życie, tym, którzy zasmakowali więcej nienawiści niż miłości, którzy przeżyli bezużyteczne dni, nigdy nawet nie rozumiejąc, dlaczego. Dajmy je tym, którzy walczyli o sprawiedliwość, wszystkim męczennikom dziejów, tym, którzy uznali, że walczyli na próżno i że na tym świecie panuje zło. Usłyszymy wówczas, jak odpowiada modlitwa „Ojcze Nasz”. Powtarzać będzie po raz kolejny te słowa nadziei, te same, jakie Duch umieścił jako pieczęć całego Pisma Świętego: „Tak. Wkrótce przyjdę!”. To jest odpowiedź Jezusa: „Wkrótce przyjdę”. Amen (papież Franciszek).
Jesteśmy więc kapłaństwem królewskim, wezwani, by ofiarować siebie, jak Jezus się nam dał. Podobnie i my, obdarzeni przez łaskę chrztu, która wszczepiła nas w Jezusa mamy składać ofiary duchowe i jednoczyć się z Nim. Nie dokonuje się to jednak naszą mocą. Ważne jest, byśmy pośród naszych słabości i niemocy odkrywali, że naszą siłą jest sam Bóg, nasz Ojciec, który zawsze udziela nam, swoim umiłowanym dzieciom, pełni swoich darów: Jest ważne, żeby się widzieć przed Bogiem w takiej relacji: jestem dzieckiem, mam potężnego Ojca (bp Ryś). Do nas należy królestwo Boże, to Bóg jest naszym Królem, my zaś jego dziećmi i dziedzicami.
Katarzyna Ciesielska
Artykuł opublikowany w Posłanie 5/2019
Polecane artykuły
Najemnik czy syn?
Przypowieść o miłosiernym ojcu (zob. Łk 15,11-32) odsłania - wśród wielu płaszczyzn interpretacji – motywacje i ...
Siedem mieszkań
W swoim traktacie o modlitwie nazwanym Twierdzą wewnętrzną św. Teresa od Jezusa przeprowadza czytelników przez ...