Ja zawsze będę z wami

Osobie skarżącej się kapłanowi, że ma trudność z modlitwą różańcową, bo w trakcie jej odmawiania walczy z sennością, ten odpowiedział: „Gdyby każdy przy różańcu zasypiał, świat wyglądałby inaczej”.

Co by nie powiedzieć, pobożność maryjna jest wpisana w nasz naród od wieków i stanowi odpowiedź wiary zarówno prostego człowieka, jak i przedstawiciela władzy. Sanktuarium jasnogórskie było przecież świadkiem niejednego hołdu złożonego Matce Bożej jako Królowej Polski przez kolejnych jej królów.

Na przestrzeni wieków prywatne objawienia maryjne, które miały miejsce na terenach polskich, wskazują, że rzeczywiście Matka Boża w szczególny sposób wybrała nasz naród i pragnie mu przynieść szczególne przesłanie. Jaka jest jego treść? Co mówi w nich do każdego z nas?

Czekałam, kiedy wrócisz do mnie

Wiek XIV, Kętrzyn, leżący w północnowschodnich terytoriach dzisiejszych granic Polski, a wówczas należący do ziem pruskiego plemienia Bartów, wypartego następnie przez zakon krzyżacki. W tamtejszym więzieniu przebywa skazany na śmierć mężczyzna i oczekuje wydania wyroku, który następnego dnia ma ogłosić sędzia. Po nim ma nastąpić egzekucja. Jest późna noc, a jego sumienie obciążają ciężkie winy i nie widać dla niego żadnej nadziei. Mężczyzna siedzi w mroku, oparty o ścianę i bije się z myślami. Nie wzywa Boga, bo nie liczy nawet na Jego pomoc. Przeżywa jednak potworny lęk przed cierpieniem, które towarzyszyć będzie wykonywaniu wyroku. Nagle spogląda w niewielki otwór w murze swojej celi, przez który przebija światło księżyca i dostrzega jaśniejącą postać kobiety. Przypominają mu się wizerunki Matki Bożej, które kiedyś widywał w kościołach. Piękna Pani zwraca się do niego: Nie kochałeś mnie, nie pamiętałeś o mnie. A ja ciebie cały czas kochałam, jak matka. Czekałam, kiedy wrócisz do mnie. Ty się jednak coraz bardziej oddalałeś ode mnie i od Boga. Dlatego w końcu przyszłam do ciebie. Obiecuje mu ratunek, ale stawia warunek: ma wystrugać w drewnie Jej figurkę i po uwolnieniu powiesić na pierwszej napotkanej lipie w drodze z Kętrzyna do Reszla. Mężczyzna, choć nigdy przedtem tego nie robił, spędza noc na wypełnieniu nakazu. Kiedy następnego ranka strażnicy wiodący go przed oblicze sędziego dostrzegają trzymaną w jego ręku rzeźbę, wszystkich ogarnia zdumienie. Są przekonani o niebiańskiej interwencji w jej powstaniu – jest tak piękna, że z pewnością nie mógłby jej wykonać człowiek. Sędzia, ku zdziwieniu tłumu oczekującego egzekucji, nakazuje uwolnić więźnia. Ten, niemniej zaskoczony biegiem wypadków, przypomina sobie słowa Maryi i spełnia Jej prośbę. Kieruje się w stronę Reszla i na pierwszej napotkanej lipie wiesza cudowną figurkę, nieopodal zaś sam się osiedla, by codziennie przychodzić tam na modlitwę. Wkrótce miejsce to staje się centrum licznych pielgrzymek i świadkiem cudownych uzdrowień.

Maryja przychodzi do ludzi jak matka do swoich dzieci – zawsze pamiętająca, mimo zapomnienia i niewdzięczności z ich strony i zawsze ratująca z wielu dramatów, nieustannie wskazując, że jeśli całkowicie powierzymy się Bogu i Mu zaufamy, to On nas poprowadzi najlepszą drogą. Takie są początki historii sanktuarium w Świętej Lipce, w którego dziejach pojawiają się, z racji położenia geograficznego, liczne konflikty protestancko-katolickie. W ich wyniku również w 1525 r. podburzeni przez starostę protestanci z Kętrzyna niszczą kaplicę, którą wcześniej zbudowano, a figurkę Matki Boskiej topią w jeziorze. Lipa zostaje ścięta, a na jej miejscu staje szubienica. Dopiero 100 lat później Stefan Sadorski, sekretarz króla Zygmunta III Wazy odkupuje od protestantów Świętą Lipkę. Odbudowanym sanktuarium opiekują się dzisiaj jezuici.

Sprawiacie mi wielki smutek

Z kolei trzysta lat po wspomnianym objawieniu, w 1673 r. w Płonce Kościelnej, leżącej we wschodnich terenach polskich, koło Białegostoku Maryja przychodzi do naszego narodu z kolejną interwencją. Warto wspomnieć, że dla ojczyzny są to czasy niepewne, wygasła już bowiem dynastia Jagiellonów i rozpoczął się burzliwy, bardzo niepewny dla Rzeczpospolitej etap wolnych elekcji. Wojna o sukcesję polską w kolejnym wieku spowoduje wzrost wpływów Rosji, Austrii i Prus w politykę wewnętrzną kraju, która zakończony się I rozbiorem. W takich to właśnie czasach Maryja dwukrotnie ukazuje się osiemnastoletniej ubogiej służącej, Katarzynie Roszkowskiej.

5 sierpnia 1673 r. dziewczyna pracowała u bogatych ludzi. Zauważyła w sieni domu „osobę w białym odzieniu”. Niezwykła Pani uczyniła jej zarzut, iż pracuje w dniu świątecznym, Matki Bożej Śnieżnej. Drugi raz Maryja objawia się Katarzynie 14 września, akurat w momencie, gdy ta wychodziła z domu rodzinnego, gdzie odwiedzała chorą matkę. Była ubrana w białe szaty, trzymała w ręce krzyż, w drugiej książkę. Poleciła, by szanowano Obraz Wniebowzięcia z miejscowego kościoła. Aby proboszcz upomniał i nakłaniał wiernych do gorliwego obchodzenia świąt i zachowywania postów. Niejako na potwierdzenie objawień w tym czasie działy się nadzwyczajne zjawiska: jasność, zapach i bicie dzwonów. (…) Wiele osób odczuwało przy Obrazie przyjemną woń i słyszało w dzień oraz w nocy odgłos dzwonów. Znowu też padają słowa o tym, że ludzie nie pamiętają o Bogu i żyją, jak chcą, nie pokutując za swoje grzechy, nie czcząc niedzieli oraz innych dni świątecznych: Widzę, że tego nie czynicie. Sprawiacie mi tym wielki smutek – powtarza Maryja podczas drugiego objawienia. Do płonkowskiego kościoła zaczynają przybywać pielgrzymi i przed tamtejszym obrazem Matki Bożej wypraszają liczne uzdrowienia duszy i ciała. Wśród zgromadzonych w dzisiejszym sanktuarium wotów znajduje się także piękny krzyż, królewski dar Jana III Sobieskiego.

Czy czasy, które nadeszły potem dla naszego kraju, były też owocem tego, że naród polski zapomniał o swojej Królowej i swym postępowaniem odwrócił się od nakazów Bożych? Mimo cierpienia i trudnych lat rozbiorów Matka nie zapomniała jednak o swoich dzieciach i nadal przychodziła im z pomocą. Ciekawe, że trzy wieki później, w 2008 roku w odległości tylko 80 km od Płonki Bóg po raz kolejny upomniał się o naszą wiarę w Jego żywą obecność, tym razem ukazując znak cudu Eucharystycznego w Sokółce.

Błagałeś mnie o pomoc, więc jestem

Wiek XIX jest szczególny, jeśli chodzi o objawienia maryjne na ziemiach polskich. Kraj jest złamany zaborami i udręczony zwalczaniem w nim polskości oraz katolicyzmu. Los Tomasza Kłossowskiego jest jednym z wielu przykładów tego, jak działał mechanizm wynarodowienia na zaborczych terenach. Był dziedzicem pięknego pałacu i rozległych terenów żyznej ziemi. Za udział w wojnach i powstaniach został pozbawiony majątku przez zaborców. Osiadł w Izabelinie koło Lichenia, gdzie wybudował kuźnię i pracował jako kowal. Jesienią 1813 r. Kłossowski uczestniczy w jednej z największych bitew wojny napoleońskiej – pod Lipskiem i tam zostaje śmiertelnie ranny. Leżąc na polu walki, bez szans na ratunek, w przerażeniu chwyta medalik zawieszony na szyi i woła na pomoc Maryję: Matko Boża, Opiekunko moja, Panno Najświętsza, Przeczysta, pochyl się nade mną i uratuj mnie. Nie pozwól mi umrzeć. A jeżeli taka jest wola Boga Wszechmogącego, pozwól, bym chociaż wrócił do ojczystej ziemi, i bym tam został pochowany. Matko Chrystusowa, usłysz mnie. Wówczas to, według ludowego przekazu, zobaczył idącą po pobojowisku piękną kobietę w amarantowej sukni, w złotym płaszczu i koronie na głowie, ze znakiem Białego Orła na piersi. Gdy podeszła bliżej, rozpoznał w niej Matkę Bożą. Wtedy żołnierz usłyszał: Tomaszu, błagałeś mnie o pomoc, więc jestem. Matka kocha swoje dzieci. Nie umrzesz tutaj. Wyzdrowiejesz i wrócisz do ojczyzny. Pragnę jednak, abyś odnalazł mój wizerunek, takiej, jaką mnie teraz widzisz. Proszę, przekaż go do publicznej adoracji.

Kłossowski, zgodnie z obietnicą Maryi, odzyskuje zdrowie. Powraca do Izabelina i przez lata bezskutecznie poszukuje w licznych kościołach i kapliczkach obrazu przedstawiającego Maryję jaką ujrzał pod Lipskiem. Ponad 20 lat później, potajemnie przekraczając granice zaborów w pielgrzymim szlaku z Częstochowy, przypadkowo natrafia na przydrożną kapliczkę, a w niej na malutki, bo mający zaledwie 9,5 x 15,5 cm, wykonany na deseczce obraz Matki Bożej. Zaskoczenie budzić może fakt, że na tak niewielkiej powierzchni znalazła się też liczna symbolika Męki Pańskiej – gwoździe, ciernie, krzyż, włócznia, gąbka, naczynie do umycia rąk, ręka, która wymierzyła podwójny policzek, bicze, kości do gry, baranek paschalny, a także z drugiej strony podobizna na chuście Weroniki, kogut piejący trzykrotnie, drabina i kielich. Wizerunek ten różni się od innych jemu podobnych dwoma istotnymi dla objawienia pod Lipskiem elementami: na piersi Maryi, jakby na małej złoconej tabliczce, znajduje się orzeł w koronie, zaś nad głową (…) dwaj zwróceni ku sobie aniołowie, podtrzymujący złotą koronę oprawną w drogie kamienie... W opisie obrazu wykonanym przez historyków sztuki z PAN odnajdujemy podkreślenie dwóch motywów, które wskazują na jego przesłanie: godność królewska Maryi i zapowiedź Męki. Pierwszą, wyraża korona, podtrzymywana przez aniołów (…). Znak orła – uważany za godło Królestwa i Rzeczpospolitej – wskazuje na Bogurodzicę, jako Królową Korony Polskiej. Drugą myśl przewodnią wyraża oblicze Maryi i symbole Męki Pańskiej ozdabiające jej szatę. Twarz nasuwa myśl o cierpieniu – Maryja przejęta jest przyszłymi cierpieniami jej synów .

Kłossowski sprowadza obraz Matki Bożej do Lichenia i zawiesza go w lesie na sośnie, tam często przychodzi się modlić. Wśród ludzi rozchodzi się wiadomość o objawieniu, ale po śmierci żołnierza spod Lipska tylko nieliczni jeszcze pamiętają o kapliczce. Wśród nich maryjnym nabożeństwem wyróżnia się ubogi, stary pasterz, Mikołaj Sikatka. Kiedy w dwa lata po śmierci Kłossowskiego jak zwykle modli się na różańcu przed wizerunkiem Maryi, Ta przychodzi do niego po raz pierwszy. Wygląda tak, jak w objawieniu pod Lipskiem, a w ręku trzyma różaniec. Ludzie są źli – kieruje słowa do Sikatki. – Jeżeli się nie nawrócą, wybuchnie wkrótce straszna wojna; wielu ucierpi. Pojawi się zaraza i mnóstwo ludzi umrze. Mikołaju, idź teraz do sosny, na której wisi obraz i zrób tam porządek, bo cały naród tu przyjdzie i wiele łask czerpać będzie. W latach 1850-52 kilka razy objawia się pasterzowi i za każdym razem przestrzega: Ludzie są źli. Obrażają Boga ciężkimi grzechami. Mojego Syna ogarnia gniew i wkrótce ukarze cały świat. Błagam Go, ale nie mogę dłużej powstrzymywać Jego karzącej ręki. Jeżeli ludzie się nie poprawią, wkrótce spadną karzące ciosy. Europą wstrząśnie długa mordercza wojna. Morza zaczerwienią się od krwi. Wielu ludzi poniesie śmierć, a zewsząd będzie słychać płacz wdów i sierot. Jako ratunek wskazuje pokutę i różaniec. Prosi też o przeniesienie obrazu w godniejsze miejsce, w którym będzie mógł odbierać większą cześć. Jaka jest reakcja ludzi wobec tych wydarzeń? Jedni uwierzyli temu opowiadaniu, a inni uważali to za kłamstwo i zwodzenie prostodusznych. Za składane wobec mieszkańców wsi świadectwo o objawieniach Mikołaj zapłacił cierpieniem i więzieniem. Pasterza postawiono przed sędzią i groźbami zmuszano, by zaprzeczył samemu sobie. Carskie władze poważnie obawiały się rozbudzenia w Polakach tłumionej dotąd religijności i polskości, które przynosiło przesłanie Matki Bożej. Gdy próby te okazały się bezskuteczne, naczelnik powiatu w Koninie nakazał pasterza uwięzić. Sytuacja zmieniła się niespodziewanie, kiedy to w 1852 roku w całej Europie i w Polsce wybuchła epidemia cholery i szybko zaczęła rozprzestrzeniać się po okolicy. Wtedy przerażeni mieszkańcy Lichenia i sąsiednich wiosek przypomnieli sobie słowa Mikołaja. Zaczęli pielgrzymować do lasku przed obraz Matki Bożej. Miały miejsce liczne uzdrowienia. Również ludzie z okolic bliższych i dalszych zaczęli tłumnie przyjeżdżać, aby modlić się przed zawieszonym na sośnie obrazkiem Maryi. Konsystorz biskupi podjął decyzję o przeniesieniu łaskami słynącego obrazu z lasu do kaplicy w Licheniu. Uroczystość przeniesienia miała miejsce 29 września 1852 r. Mikołaj Sikatka zostaje zaś wypuszczony z więzienia na podstawie fałszywego świadectwa lekarskiego, które stwierdzało jego chorobę psychiczną i żyje jeszcze kilka lat. Ludzie, przekonani sprawdzającymi się zapowiedziami z objawienia, zaczynają tłumnie gromadzić się w kościele przed wizerunkiem Maryi i wypraszać liczne łaski. Wypełniają się tym samym słowa Matki Bożej skierowane do starego pasterza: Gdy nadejdą ciężkie dni, ci, którzy przyjdą do tego obrazu, będą się modlić i pokutować, nie zginą. Będę uzdrawiać chore dusze i ciała. Ile razy ten naród będzie się do Mnie uciekał, będę uzdrawiać chore dusze i ciała. Ile razy ten naród będzie się do Mnie uciekał, nigdy go nie opuszczę, ale obronię i do Swego Serca przygarnę jak tego orła białego. (…) Przychodzić będą do [tego obrazu] pielgrzymi z całej Polski i znajdą pocieszenie w swych strapieniach. Ja będę królowała memu narodowi na wieki. Na tym miejscu wybudowany zostanie wspaniały kościół ku Mej czci. Jeśli nie zbudują go ludzie, przyślę aniołów i oni go wybudują – słyszy Mikołaj Sikatka. Po wojnie marianie obejmują licheńską parafię, na przełomie XX i XXI w. powstaje też sanktuarium z koronowanym Cudownym Obrazem Matki Bożej Licheńskiej – Bolesnej Królowej Polski. W ten sposób wypełnia się zapowiedź Maryi, usłyszana przez starego pasterza.

Proszę was tylko o modlitwę

Kilka lat po objawieniach w Licheniu, w tatrzańskich Wiktorówkach, na południowym krańcu terenów polskich, tym razem pod zaborem austriackim, Matka Boża ukazuje się 14-letniej góralce. Marysia Murzańska od rana pasie owce na tatrzańskiej hali. Kiedy przysypia, nagle budzi ją szczekanie psa. Orientuje się, że część owiec gdzieś odeszła i zaczyna ich coraz bardziej nerwowo szukać, płacząc i modląc się, aby się znalazły. Nagle widzi tak oślepiającą jasność, że z wrażenia upada na kolana. Przed nią stoi Pani ubrana w białą suknię, z ciężkim, turkusowym płaszczem na ramionach. Jej twarz, dłonie i stopy są niezwykle jasne. Matka Boża spytała dziewczynkę czy codziennie się modli, a słysząc negatywną odpowiedź wyraźnie posmutniała. Rozmawiała z pasterką i przekazała jej przesłanie: „Bez modlitwy świat czeka zagłada. Mój Syn czeka na waszą modlitwę i cierpi, kiedy widzi, jak Go opuszczacie. Czy aż tak dużo od was wymaga? Proszę was tylko o modlitwę i pokutę za grzechy, bo nie wiecie, kiedy nadejdzie koniec”. Maryja wskazuje dziewczynce, gdzie odnajdzie swoje zagubione owce. Przestrzega ją również, aby opuściła to miejsce, bo jej nie służy i grożą jej tu duchowe niebezpieczeństwa. Niedługo po tym, jak Marysia Matkę Boską zobaczyła, znalazła owieczki mocno w kierdel zbite. Ale z polany nie zeszła, jak jej Matka Boska kazała. Została tam na swoje własne nieszczęście. – Marysia wstydziła się też opowiadać o tym, co ją spotkało. Jej życie nie należało do łatwych. Najpierw urodziła nieślubne dziecko, a później, już jako mężatka, zmarła wkrótce po drugim porodzie. Miejscowi jednak przychodzili na polanę modlić się. Na miejscu objawienia powstała wkrótce kaplica na cześć Matki Bożej Królowej Tatr. Wiara mieszkańców w opiekę Maryi została zbudowana także po tym, jak Niemcy w styczniu 1945 roku zrzucali bomby na okoliczne wioski, nad Bukowiną zaległa taka mgła, że nie mogli trafić. Jedna bomba spadła tylko pod Wierchem Rusińskim.

Odmawiajcie gorliwie różaniec

To, co się jednak wydarza między 27 czerwca a 16 września 1877 r. w Gietrzwałdzie leżącym nieopodal Olsztyna, zaskakuje wszystkich nie tylko na Warmii i w zaborze pruskim, ale na pozostałych ziemiach Królestwa Polskiego, a nawet poza nim. Matka Boża objawia się tam codziennie dwóm wiejskim dziewczynkom, Justynie Szafrańskiej (13 lat) i Barbarze Samulowskiej (12 lat). Ukazuje się im ponad 160 razy na drzewie klonu, który rośnie obok plebanii. Ubrana w białą suknię, z długimi włosami opadającymi na ramiona siedzi na złocistym tronie, udekorowanym perłami. Otacza Ją jasny blask i aniołowie ze złotymi skrzydłami, którzy podtrzymują koronę nad Jej głową. Czasem trzyma Dzieciątko na ręku. Mówi do nich w języku polskim, tak bardzo tępionym wówczas przez politykę Bismarcka. Na pytanie dziewczynek: Kto Ty jesteś? Odpowiada: Jestem Najświętsza Panna Maryja Niepokalanie Poczęta! Z jakim przesłaniem przychodzi tym razem do swoich dzieci? Życzę sobie, abyście codziennie odmawiali różaniec! – odpowiada widzącym. Objawienia odbijają się szerokim echem i gromadzą każdego dnia tłumy rozmodlonych ludzi. Matka Boża, przybywając do nich podczas wieczornego Anioł Pański, dźwiga ich z braku nadziei, rozpala gorliwą wiarę, pobudza też ducha polskości i jedności z rodakami z innych zaborów. Przybitym z powodu represji Kościoła katolickiego w Królestwie Polskim zapowiada: Jeśli ludzie gorliwie będą się modlić, wówczas Kościół nie będzie prześladowany, a osierocone parafie otrzymają kapłanów! Tysiące osób przystępuje do sakramentu pokuty, dochodzi do wielu konwersji, szczególnie wśród protestantów. Miejscowy proboszcz, z pochodzenia Niemiec, ks. Augustyn Weischel, pobożny i przychylny swym parafianom, bierze na siebie dużą część ataków władz i osób krytycznych wobec tych wydarzeń. Miejscowa administracja, prasa niemiecka i częściowo duchowieństwo, uznały je za manifestację polityczną, za polską demonstrację narodową, za oszustwo i zabobon, rzekomo niebezpieczny dla państwa, postępu i pokoju społecznego. Proboszcz jest kilka razy aresztowany, wytacza się mu procesy za propagowanie kultu maryjnego. Bł. kapucyn, o. Honorat Koźmiński, dowiedziawszy się o objawieniach podczas przymusowego pobytu w Zakroczymiu, dostrzega w nich szczególne błogosławieństwo i łaskę dla całego narodu. Pisze wówczas: Nigdy nie słyszano jeszcze, aby tak długo i tak przystępnie, i do tego w sposób tak uroczysty ukazała się Matka Boża. Dzieci pytają ją o wiele rzeczy, przekazują też prośby o łaski dla pielgrzymów. Jak pomóc pogrążonym w pijaństwie? Jak ratować dusze zmarłych? Jak wspierać kapłanów wątpiących w swoje powołanie? Co chorzy mają czynić, aby byli uzdrowieni? Za każdym razem Matka Boża odpowiada: Trzeba dać na Mszę świętą i Odmawiajcie różaniec. Tłumaczy też i przestrzega: Teraz, przed końcem świata szatan obchodzi ziemię jak zgłodniały pies, aby pożreć ludzi. Kiedy zaś dzieci płaczą z tego powodu, że już nie będzie się im ukazywać, pociesza je: Nie smućcie się, bo Ja będę zawsze przy was. Proboszcz Weischel pisze o niesamowitej przemianie miejscowych i pielgrzymów: Miliony modlą się na różańcu, przez co utwierdzają się w wierze katolickiej i ogromna ilość pijaków wyrwana została z doczesnej i wiecznej zguby. W tym widzę najlepszy dowód autentyczności objawień. 16 września odbywa się poświęcenie i intronizacja figury Niepokalanej Dziewicy, którą zamówiono do ołtarza w kościele. Wówczas też Matka Boża objawia się dziewczynkom po raz ostatni, błogosławi źródełko i, odchodząc, wzywa po raz kolejny: Odmawiajcie gorliwie różaniec. Pielgrzymki nie ustają. To jedyne miejsce objawień maryjnych w Polsce, które zostaje oficjalnie zatwierdzone przez władze kościelne. Dochodzi tu do wielu cudownych uzdrowień. Matka Boża wypełnia swoją obietnicę i rozdaje łaski. Dopiero 40 lat później objawia się pastuszkom w Fatimie z orędziem o potędze różańca. W gietrzwałdzkim kościele codziennie, już od 140 lat odmawia się go trzy razy dziennie. Gietrzwałd nieprzerwanie promieniuje łaskami nadprzyrodzonymi i jakąś mistyczną siłą przyciągania. Nasza Matka wypełnia swoją obietnicę, że zawsze będzie z nami.

Agnieszka Kozłowska 
Na podstawie: kultmaryjny.pl; lichen.pl; plonka2012.blox.pl; sanktuariummaryjne.pl; wiktorowki.dominikanie.pl
Konferencja z Posłanie 6/2017