Własne uświęcenie

Czyż nie wiecie, że gdy zawodnicy biegną na stadionie, wszyscy wprawdzie biegną, lecz jeden tylko otrzymuje nagrodę? Przeto tak biegnijcie, abyście ją otrzymali. Każdy, który staje do zapasów, wszystkiego sobie odmawia; oni, aby zdobyć przemijającą nagrodę, my zaś nieprzemijającą. Ja przeto biegnę nie jakby na oślep; walczę nie tak, jakbym zadawał ciosy w próżnię, lecz poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za niezdatnego.                         
(1 Kor 9,24-27)
    Św. Paweł Apostoł narodów, jeden z dwóch filarów Kościoła, w Liście do Koryntian zachęca nas poprzez osobisty przykład, że, głosząc innym Ewangelię, nie możemy zaniedbać pracy nad sobą, nad własnym uświęceniem. Ten, który tak wiele uczynił i wycierpiał dla sprawy Chrystusa - Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej niektórych. Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział (9,22b-23)  - ma świadomość, jak ważne jest czuwanie nad sobą, poskramianie skażonej grzechem natury.    
Prymat życia wewnętrznego
    Św. Maksymilian Maria Kolbe, zwany szaleńcem Niepokalanej, w konferencjach głoszonych braciom, odwołując się do tych słów św. Pawła, wskazywał na prymat życia wewnętrznego nad działalnością apostolską. Chcąc służyć Bogu, mamy się stawać jak pióro w ręku pisarza lub pędzel w ręku malarza. Życie wewnętrzne polega na tym, żeby to pióro dało się coraz doskonalej kierować temu, co kieruje. Żeby się zupełnie nie opierało, żeby poznosić wszelkie zapory i przeszkody. Są nimi nasze wady, dlatego mamy pracować nad ich usuwaniem. Naśladowanie zaś Jezusa pomaga na ich miejsce wprowadzać cnoty. Walka z samym sobą – to jest życie wewnętrzne. Łatwiej jest pracować na zewnątrz, niż wykorzeniać wady własne. Miłość własna potrafi często ubrać te wady w cnoty i dlatego tak trudno się ich pozbyć. Święty, który był tytanem pracy, wykorzystującym wszelkie współczesne możliwości, by szerzyć chwałę Bożą poprzez Niepokalaną, jednocześnie formował braci, ukazując jako ideał życia zakonnego własne uświęcenie. Możemy i my zaczerpnąć z jego nauczania, bo i nam grozi pogoń za coraz większą ilością zadań ewangelizacyjnych kosztem życia wewnętrznego. Św. Maksymilian, mówiąc do braci o pracy wydawniczej, podkreślał: Chociaż robota nasza jest piękna, trzeba jednak bardzo uważać, że są to wszystko rzeczy zewnętrzne, których za żadną cenę nie można kłaść na pierwszym miejscu.
Modlitwa i cierpienie
Działalność zewnętrzna, wszelkie wysiłki podejmowane nad rozszerzaniem Dobrej Nowiny, przybliżaniem innych do Boga, formowaniem ich na uczniów Jezusa, powinny wypływać z naszego życia wewnętrznego. Musimy sobie często przypominać, że cały owoc naszej działalności względem dusz w kierunku ich nawrócenia i uświęcenia zależy od modlitwy. W porządku nadnaturalnym skutek uzależniony jest od łaski, a łaskę trzeba wyprosić modlitwą. Choćby na zewnątrz było dużo ruchu, dużo pracy i rozgłosu, a modlitwy byłoby mało, owoców stosunkowo będzie niewiele. Wiemy, że bez pomocy Bożej nasze wysiłki są daremne, dlatego wszelkie akcje ewangelizacyjne poprzedzamy wspólnotową i osobistą modlitwą. Jednak na co dzień potrzebujemy nieustannego ukierunkowania naszego serca na Tego, którego mamy naśladować i dać się Jemu prowadzić. Budowanie relacji z Jezusem ma być naszym nadrzędnym celem. On powinien królować w naszych myślach, uczuciach, być źródłem wszelkiej inspiracji w podejmowanych działaniach. 
Obok modlitwy, drugim sposobem pozyskiwania łaski Bożej dla innych jest cierpienie. Modlitwą i cierpieniem możemy wyprosić wiele łask. Działalność zewnętrzna tylko przygotowuje drogę do łaski, ale nie sprowadza tej łaski. Temat cierpienia w naszych czasach nie jest pociągający, chociaż wszystkich nas w różnym stopniu dotyka. Ma ono dwojaki wymiar w naszym życiu wewnętrznym. Jest środkiem do oczyszczenia intencji, bo chociaż wydaje nam się, że wszystko czynimy dla Boga i Jego chwały, to bardzo łatwo może wkraść się miłość własna - chęć przypodobania się sobie i innym. Dopiero gdy dusza położy się na łożu boleści, oczyszcza się prawdziwie od wewnątrz. Czystość intencji jest bardzo ważna, gdyż bez niej możemy zrobić w sobie  niebezpieczną przestrzeń dla ukrytej pychy i rozminąć się ostatecznie z wolą Bożą. Św. Paweł ostrzega: niech nikt w swej pysze nie wynosi się nad drugiego. Któż będzie cię wyróżniał? Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał (1 Kor 4,6b-7). 
Innym wymiarem cierpienia jest zadośćuczynienie w zjednoczeniu z Jezusem. Jak wyznał św. Paweł: Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół (Kol 1,24). Nie żeby czegoś brakowało zbawczej ofierze Syna Bożego, ale jest to niepojęta łaska dana nam, aby mieć swój wkład w Jego dziele. Życie świętych pokazuje, że udział w krzyżu Chrystusa wpisany jest w rozwój duchowy Jego wyznawców.
Ku prawdziwej doskonałości
    Św. Maksymilian w jednej ze swoich konferencji nakreślił przed braćmi poszczególne etapy życia zakonnego. W gruncie rzeczy fazy rozwoju duchowego przebiegają podobnie, niezależnie od rodzaju powołania w Kościele. Zaczyna się od wielu łask i pociech, którymi Bóg obdarza, aby nas pociągnąć do siebie. Wówczas nam się wydaje, że jesteśmy już niemalże święci. Łaska Boża zazwyczaj w tym pierwszym okresie życia zakonnego tak działa potężnie na uczucia, iż zdaje się duszy, że już nie stąpa po tej ziemi, padole płaczu, lecz na skrzydłach unosi się gdzieś w bezkresnych przestworzach. Jest ona niemal całkowicie przekonana, iż biegnąc tak stale, w niezadługim czasie osiągnie wysoki stopień doskonałości. Potem przychodzi czas oczyszczenia, kiedy musimy zmierzyć się z własnymi słabościami. Zaczynają się oschłości, poczucie opuszczenia, przygasa dawny zapał i widmo doskonałości oddala się od nas. Upływający czas sam w sobie jest próbą dla naszej wytrwałości i stałości w dążeniach. Przechodzimy z mleka na stały pokarm - jakby to określił św. Paweł (por. 1 Kor 3,1-2). Pojawiają się pokusy, którym łatwo możemy ulec, jeśli nie zachowamy stałej czujności w rozeznawaniu duchowym i nie będziemy szukać rady bardziej doświadczonych na tej drodze. Wielu właśnie wtedy porzuca służbę Bogu we wspólnotach, ulegając zniechęceniu, gdyż spodziewali się szybkich efektów własnego uświęcenia, a jeszcze bardziej błyskotliwej kariery w posługiwaniu. 
Św. Maksymilian jasno pokazuje ideał życia chrześcijańskiego, do którego powinniśmy dążyć: Gdy więc na duszę zwalą się najróżnorodniejsze pokusy i trudności, gdy będzie opuszczona i pogrążona w ciemnościach duchowych, gdy niejako zawiśnie na krzyżu, bez ulgi i pociechy, na wzór Jezusa Ukrzyżowanego, a mimo to z pomocą łaski Bożej spokojnie i radośnie ten krzyż przyjmuje i dźwiga i to przez długi czas – jest to dopiero prawdziwa doskonałość. (…) Każda chwila, bolesna dla duszy a zniesiona  ze spokojem i zgodzeniem się z wolą Bożą, to jakby nowy klejnot do korony niebieskiej, którą gotuje Bóg duszy wiernej. Istota bowiem miłości Bożej leży nie w uczuciach ani w tkliwych i słodkich słowach, lecz tylko we woli. 
Bóg nie wymaga od nas, abyśmy od razu stali się herosami duchowymi. On jest najlepszym wychowawcą - powoli kształtuje nasze dusze, prowadząc do wewnętrznej wolności i dojrzałości w wierze. Nie musimy obawiać się, że nałoży na nas ciężary nie do udźwignięcia. Idźmy ufnie przez życie, realizując nasze osobiste powołanie, mając za wzór Syna Bożego. Współpracujmy z łaską  i nie obawiajmy się, czy już postąpiliśmy na drodze do doskonałości, czy też nie. Duch Święty udzieli nam wszystkiego, czego potrzebujemy do codziennego wypełniania naszych obowiązków i stopniowego wzrostu duchowego.  A jeśli nasze serce oskarża nas, to Bóg jest większy od naszego serca i zna wszystko (1J 3,20), jak pięknie to określił umiłowany uczeń Pana Jezusa. Nie koncentrujmy się na naszych słabościach, lecz na miłowaniu Boga, co ma się przejawiać pełnieniem Jego woli na każdy etapie naszego życia. 
Dagmara Krzyżanowska
Cytaty za: Konferencje świętego Maksymiliana Marii Kolbego